Ali Mussa Daqduq, ekspert od ładunków wybuchowych, wpadł w marcu tego roku w pobliżu miasta Basra na południu Iraku. Wedle informacji, do których dotarł CNN, pomagał trenować szyickich rebeliantów, którzy później walczyli z Amerykanami. Daqduq udawał, że jest głuchoniemy, dzięki czemu udawało mu się ukryć, kim jest.

Gdy jednak wreszcie odkryto, że to oficer Hezbollahu, udało się skłonić go do współpracy. Potwierdził on m.in., że przygotowywał atak na amerykański obóz w Karbali. 20 stycznia zginęło w nim pięciu żołnierzy USA. Ze względu na sposób przeprowadzenia (m.in. użyty sprzęt i kamuflaż) od początku podejrzewano współudział Iranu.

W zeszłym roku Hezbollah prowadził z Izraelem regularną wojnę, ostrzeliwując kraj z własnych baz w Libanie. Doprowadziło to do otwartego konfliktu i najazdu Izraela na Liban. Daquq przyznał, że pracował dla Sił Qods - należącej do Gwardii Rewolucyjnej grupy do zadań terrorystycznych poza terytorium Iranu.

Do niedawna Iran zaprzeczał, aby miał jakiekolwiek związki z narastającą falą przemocy w Iraku. Powoli staje się jasne, że Siły Qods formują z irackich szyitów lokalną wersję Hezbollahu.