Walki między izraelskimi żołnierzami a członkami brygad al-Qassam, militarnego pionu partii Hamas, zakończyły się śmiercią siedmiu i zranieniem 11 bojowników Hamasu. 12 ofiarą był, pracujący dla satelitarnej Al-Aqsa TV, Emad Ghanem. Żołnierzom, którzy wczesnym rankiem wkroczyli do Gazy, towarzyszyły czołgi.

Rzecznik sił Izraela powiedział, że atakowano jedynie tych Palestyńczyków, którzy podeszli zbyt blisko żołnierzy. Ghanem, kręcąc materiał o pojawieniu się w Gazie wojska izraelskiego, został w pewnej chwili postrzelony. Nim jeden z kolegów dziennikarzy podczołgał się, by mu pomóc, posypały się strzały. Rannego mężczyznę kilkakrotnie postrzelono.

W informacji dla prasy incydent skwitowano, że "była to wina dziennikarza, bo niepotrzebnie wszedł pod ostrzał i że na pewno nikt nie chciał go dobić, gdy został raniony". Kilka godzin później, w tej samej okolicy ci sami żołnierze ostrzelali grupę kilkunastu dziennikarzy, w tym ekipę agencji Reuters, kręcących, jak się im wydawało, w bezpiecznej odległości na dachu jednego z wyższych budynków.



Reklama