"To posunięcie nie sprawia nam radości, ale nie mamy innego wyjścia" - oświadczył w parlamencie minister spraw zagranicznych David Miliband. Wytłumaczył, że jest to reakcja na odmowę wydania przez Rosję biznesmena Andreja Ługowoja. Brytyjska policja podejrzewa go o zamordowanie rosyjskiego dysydenta Aleksandra Litwinienki.

Reklama

Litwinienko, były agent KGB, krytykował rządy prezydenta Władimira Putina. Oskarżał go między innymi o zorganizowanie zamachów w Moskwie i zlecenie zabójstwa rosyjskiej dziennikarki Anny Politkowskiej.

W listopadzie ubiegłego roku ktoś otruł Litwinienkę radioaktywnym polonem 210. W liście pożegnalnym skierowanym do przyjaciela dysydent napisał, że to Putin kazał go otruć.

Po wnikliwym śledztwie podejrzenie padło na Ługowoja, który też był kiedyś agentem KGB. Władze w Londynie chciały go postawić przed brytyjskim sądem. Jednak Rosjanie nie uznali wyników śledztwa i odmówili ekstradycji.