Bhat od ponad 10 lat protestuje na ulicach Srinagaru w Indiach. Brał udział w demonstracjach zarówno przeciw Salmanowi Rushdiemu, jak i karykaturom Mahometa zamieszczonym w jednej z duńskich gazet. Jego permanentną obecność w środkach masowego przekazu postanowili wykorzystać założyciele satyrycznego bloga "The Nose On Your Face".

Reklama

Ukrywający swe prawdziwe nazwiska Buckley F. Williams i Potfry przygotowali serię animacji, w które wkleili twarz Bhata. W ten sposób niczego nieświadomy mężczyzna zawładnął wyobraźnią ponad 5 tys. internautów codziennie odwiedzających bloga oraz dołączył do grona rozpoznawalnych twarzy popkultury. Choć kubki, koszulki, smycze czy zegarki z jego podobizną sprzedają się doskonale, to sam Bhat, któremu autorzy bloga nadali przydomek Islamic Rage Boy (Wściekły Chłopiec Islamu), o swojej popularności dowiedział się dopiero od brytyjskiego dziennikarza.

"Fakt, że gdzieś tam jestem bohaterem żartów, nie jest specjalnym powodem do dumy. Mam jednak ważniejsze sprawy na głowie. Protestuję w imieniu muzułmanów uciskanych w Palestynie, Iraku i Afganistanie, którzy sami nie mogą wyjść na ulice, by wyrazić swój sprzeciw. To mój obowiązek i wierzę, że zlecił mi go sam Allah" - tłumaczy Bhat dziennikarzowi AFP.

Twórcy bloga twierdzą, że decyzja o użyciu wizerunku Bhata była spontaniczna. "To nie my go szukaliśmy, to on sam nas znalazł. Widzieliśmy go przecież w prawie każdym serwisie informacyjnym" - mówi Williams. Takie tłumaczenie nie przekonuje jednak Rady Stosunków Amerykańsko-Muzułmańskich.

Reklama

"Pomysł z postacią Wściekłego Chłopca Islamu w kontekście religijnym uważamy za obraźliwy. To produkt stworzony przez islamofobów, mający na celu nie dialog, ale atak" - tłumaczy rzecznik rady Ibrahim Hooper.

Sam Shakeel Bhat zachowuje większy dystans do zamieszania, którego stał się bohaterem. Gadżetów ze swoim wizerunkiem nawet nie widział, bo nie ma pojęcia, jak obsługuje się komputer. Co myśli o nadanym mu niepochlebnym pseudonimie? - Nie lubię tytułów, bo jestem zwykłym muzułmaninem. Moim drogowskazem jest Koran. Będę wychodził na ulice, dopóki będą nas uciskać. Nawet jeśli będzie to równoznaczne z wyrokiem śmierci - zapewnia Bhat.