Rzecznik kontyngentu w Afganistanie, kpt. Dariusz Kudlewski, poinformował o tych wydarzeniach z kilkudniowym opóźnieniem, w poniedziałek. Tymczasem do zdarzenia doszło na początku listopada. Samochody Organizacji Narodów Zjednoczonych, które wiozły ok. 100 ton produktów spożywczych do Kandaharu, poruszały się po prowincji Ghazni w konwoju posiadającym własną ochronę. Na drodze pomiędzy Kabulem i Kandaharem zostały zaatakowane przez rebeliantów, którym udało się unieruchomić kolumnę pojazdów (samochody miały przestrzelone opony).

Reklama

Przedstawiciele organizacji humanitarnych - jak podał kpt. Kudlewski - zwrócili się z prośbą o pomoc do przełożonych w stolicy Afganistanu; nie byli jednak w stanie określić miejsca swojego położenia. Informację przekazano do dowództwa Polskich Sił Zadaniowych, które podjęło działania zmierzające do szybkiego zlokalizowanie ciężarówek.

Po ustaleniu pozycji zaatakowanego konwoju, na pomoc wyruszył, z jednej z polskich baz, patrol sił szybkiego reagowanie tzw. QRF (Quick Reaction Force). Rebelianci - jak relacjonuje wojsko - odstąpili od ataku już w momencie pojawienia się pierwszych transporterów Rosomak w pobliżu miejsca zdarzenia. Polscy żołnierze ochraniali konwój kilkanaście godzin, do czasu przybycia pododdziału afgańskich sił bezpieczeństwa i dostarczenia ciężarówkom z konwoju nowych opon.

W Afganistanie przebywa obecnie licząca ok. 2,5 tys. żołnierzy ósma zmiana polskiego kontyngentu, dowodzona przez gen. Andrzeja Reudowicza.