Dotychczas nikt nie przyznał się do tego aktu terroru. Choć niedawno Al-Kaida zapowiadała, że zamiast spektakularnych zamachów, jak w Londynie, będzie dokonywać mniejszych ataków. Według pierwszych ustaleń do eksplozji doszło w chwili, gdy pracownik ambasady otwierał przesyłkę. Mężczyzna z ciężkimi obrażeniami rąk został odwieziony do szpitala.
Do ambasady, znajdującej się w rzymskiej dzielnicy Parioli, przybyli natychmiast karabinierzy. Na razie nie wysunięto żadnych hipotez co do tego, kto mógł stać za tym czynem.
Akt terroru potępił natychmiast minister spraw zagranicznych Włoch Franco Frattini. "Wyrażamy pełną solidarność z ambasadorem szwajcarskim i całym personelem placówki dyplomatycznej, która była celem godnego potępienia aktu przemocy" - oświadczył szef włoskiej dyplomacji.
W czwartek ogłoszono w Rzymie dwa fałszywe alarmy bombowe: na Kapitolu, gdzie mieści się siedziba władz miejskich oraz w komisji wyborczej w dzielnicy Eur. Nie wiadomo, czy istnieje związek między tymi incydentami, a eksplozją w ambasadzie Szwajcarii.
Do eksplozji doszło też w ambasadzie Chile. Ładunek wybuchowy znajdował się w przesyłce. W ambasadzie Chile pracownik, obywatel tego kraju, został lekko ranny w rękę. Mężczyzna przeszedł już operację. Do wybuchu doszło w chwili, gdy otworzył przesyłkę listowną.
Śledczy prowadzący dochodzenie w sprawie incydentów w obu placówkach wskazują na tę samą metodę ataku, zastosowaną w tych miejscach. Pakunki były prawie identyczne, a ładunek wybuchowy umieszczony był w żółtej kopercie.