Prezydent i jednocześnie minister obrony, wybrany na trzecią kadencję w 1999 r., poinformował o tym na spotkaniu z szefami resortów w stolicy kraju, Algierze.
Jak zaznaczył, stan wyjątkowy został wprowadzony w 1992 roku "wyłącznie w związku z walką z terroryzmem i tylko z tego powodu go utrzymywano".
Deklaracje te prezydent złożył, gdy opozycyjne ugrupowania, zainspirowane rewoltą w Tunezji i Egipcie, zaczęły nawoływać do kolejnych antyrządowych protestów.
Prezydent oświadczył, że pozwoli na protesty w całym kraju, ale nie w stolicy. Restrykcje dotyczące manifestacji w Algierze pozostaną w mocy, nawet po zniesieniu stanu wyjątkowego - zaznaczył Buteflika.
Liderzy opozycji, organizacje broniące praw człowieka, studenci i bezrobotni planują 12 lutego przeprowadzić w Algierze kolejną demonstrację.
Buteflika wezwał również rząd do przyjęcia nowych środków na rzecz tworzenia miejsc pracy. Problem bezrobocia dotyczy szczególnie młodych Algierczyków. Prezydent polecił, aby państwowa telewizja i radio udostępniły czas antenowy wszystkim partiom politycznym.
"To krok w dobrym kierunku. Pokazuje, że Buteflika zrozumiał, jak delikatna jest sytuacja" - ocenił analityk polityczny Mohamed Lagab, cytowany przez agencję Reutera.
Algieria, podobnie jak inne kraje regionu, jest od początku stycznia świadkiem demonstracji na rzecz rozszerzenia swobód obywatelskich. W związku z podwyżką cen podstawowych produktów żywności doszło tam do zamieszek, w wyniku których zginęło pięć osób, a 800 zostało rannych.
We wtorek 21 deputowanych z kilku ugrupowań politycznych złożyło w niższej izbie parlamentu (Narodowym Zgromadzeniu Ludowym) projekt ustawy znoszącej stan wyjątkowy. Według nich, poprawa bezpieczeństwa w kraju "usuwa wszelkie praktyczne argumenty przemawiające za utrzymaniem obecnego stanu rzeczy".
W Algierii nadal utrzymuje się zbrojny konflikt sił rządowych z islamistami, a w związanych z nim walkach, masakrach i zabójstwach zginęło około 200 tys. ludzi.