Studenci SGMA co pół roku muszą odbyć dwutygodniowe praktyki. Jak powiedzieli PAP, dzięki umowom podpisanym z różnymi zagranicznymi uczelniami, ich szkoła oferuje możliwość przejścia praktyk w placówkach medycznych mieszczących się w wielu europejskich krajach m.in. w Niemczech, Czechach, Włoszech czy w Finlandii. Warunkiem jest jednak znajomość języka.
"Jakieś dwa lata temu jeden z wykładowców powiedział mi, że nasza uczelnia współpracuje też z polskimi szkołami medycznymi. Poinformował, że studenci, którzy uczą się polskiego, mogą jeździć na praktyki do tego właśnie kraju" - powiedziała PAP Julia, studentka trzeciego roku farmaceutyki na SGMA.
Pochodząca z Białorusi Julia, choć nie ma żadnych polskich korzeni, zdecydowała się na praktyki w Polsce i od prawie dwóch lat, wraz z kilkunastoma innymi kolegami z uczelni, uczęszcza na lekcje polskiego. Studenci spotykają się w jednej z sal SGMA dwa razy w tygodniu (popołudniami), za każdym razem na prawie dwie godziny. Kurs jest płatny: średnio miesięcznie każdego z nich kosztuje ok. 800 rubli (ok. 80 zł).
"Wybrałam Polskę, bo jako Słowianie mamy podobne usposobienie, a i język jest podobny, więc łatwiej jest się porozumieć" - wyjaśniła Julia.
Koleżanka Julii z roku, Tatiana, pochodzi z Kaliningradu. Jej rodzina także nie ma żadnych polskich konotacji, ale ze względu na niedużą odległość Tatiana często bywała w Polsce. I m.in. właśnie dlatego postanowiła jako miejsce praktyk wybrać ten kraj i zapisała się na kurs.
Zarówno Julia i Tania nie wykluczają, że swoją przyszłość zwiążą z Polską. "Tak naprawdę chyba każdy z nas chciałby pracować u was" - mówi Tania.
Białorusin Wasyl z czwartego roku stomatologii ma już jasny plan: zaczął uczyć się polskiego właśnie po to, by w przyszłości zamieszkać w Polsce. "Nie mam polskich korzeni, ale w Polsce uczy się bardzo dużo moich znajomych, poza tym wasz język jest dosyć łatwy i macie o wiele lepiej wyposażone szpitale i przychodnie" - powiedział.
Także nie związany dotąd w żaden sposób z Polską, pochodzący z Mińska Mikita rozważa przeprowadzkę do Polski. "To jest bardzo możliwe. Zrobię to z przyjemnością, tym bardziej, że po powrocie na Białoruś musiałbym na początek przepracować parę lat gdzieś na wsi albo w małym mieście - takie są zasady. Więc jest bardzo możliwe, że do ukończenia studiów zdam egzamin z polskiego i od razu do was przyjadę" - wyjaśnia Mikita, który jest na trzecim roku pediatrii.
Mikita już trzy razy był w Polce na praktykach: pomagał w domu starców w Siedlcach oraz na pogotowiu i szpitalu. Mimo że - jego zdaniem - praktyki nie były łatwe (zwłaszcza w domu starców), to dały mu możliwość zetknięcia się z innymi, nie używanymi w Rosji technologiami i metodami badań.
Także przyszłe farmaceutki Julia i Tatiana, które latem ubiegłego roku odbyły już praktyki w jednej z polskich uczelni oraz w aptece w Siedlcach, chwalą sobie ten pobyt. "W aptece pozwalano nam robić niemal dokładnie to, co robili inni pracownicy, nawet przygotowywać lekarstwa na receptę, więc było to dla nas bardzo pożyteczne" - wspominają.
Na kurs polskiego prowadzony przez SGMA uczęszcza też kilka osób o polskich korzeniach. Dla nich lekcje są okazją do nauczenia się bądź pogłębienia znajomości języka, z którym spotykały się już w swoich rodzinnych domach.
Helena z Grodna przez pewien czas uczyła się polskiego w szkole w rodzinnym mieście. "Gdy przyjechałam do Smoleńska, pomyślałam, że trzeba coś zrobić, żeby polskiego nie zapomnieć" - powiedziała PAP.
Marina studiująca na drugim roku farmacji pochodzi z Kaliningradu. Jej ojciec jest Rosjaninem, a matka pochodzi z Polski i sama Marina w dzieciństwie sporo czasu spędziła w Gdańsku. Postanowiła więc skorzystać z kursu i poduczyć się polskiego, który trochę już zna. "W przyszłości chciałabym zamieszkać w Polsce" - zaznacza.
Zajęcia z języka polskiego prowadzi na SGMA Elżbieta Sokołowska, nauczycielka związana z działającym w Smoleńsku "Domem Polskim" - organizacją skupiającą ok. 300 Polaków oraz ludzi chcących poznać polski język i kulturę. Niemal wszyscy uczniowie z SGMA po tym, jak rozpoczął się kurs, zaczęli się też udzielać w "Domu Polskim".