Szef irańskiej rady ds. praw człowieka Mohammad Dżawad Laridżani oświadczył, że jego kraj przelewa krew w walce z przemytem narkotyków. Zasugerował, że jest niesprawiedliwe, iż Zachód krytykuje go za egzekucje przemytników.
"Ludzie Zachodu muszą być albo partnerem Iranu w walce z przemytnikami, albo musimy pomyśleć inaczej i na przykład pozwolić na tranzyt" narkotyków przez terytorium Iranu - oświadczył Laridżani w komentarzu zamieszczonym w sobotę na rządowej stronie internetowej.
Według niego takie posunięcie zmniejszyłoby liczbę egzekucji w Iranie o 74 proc., "ale zostanie przetarta droga dla przemytników narkotyków do Europy".
Jak pisze agencja Associated Press, w przeszłości przedstawiciele ONZ ostrzegali, że Europę może zalać "tsunami heroiny", jeśli w Iranie osłabnie walka z narkotykami.
Według władz Iranu w walce z przemytnikami narkotyków od 1979 roku zginęło 3700 żołnierzy, a 11 tys. zostało rannych.
"Niestety państwa zachodnie nie tylko nie dostarczają Iranowi żadnej pomocy w walce z przemytem, ale potępiają nas każdego roku za karanie przemytników narkotyków" - przekonywał Laridżani.
Iran wezwał również Europę do udzielenia mu pomocy finansowej w walce z przemytem narkotyków.
Kraj ten znajduje się na głównym szlaku przerzutu narkotyków z Afganistanu, gdzie produkuje się 90 proc. nielegalnego opium i heroiny, do Europy. Jak pisze AP, według oficjalnych statystyk każdego dnia rekwiruje się w Iranie ponad trzy tony narkotyków.