"Economist" radzi polskiemu rządowi, by brał przykład z Belgii, która sprawowała prezydencję w drugiej połowie 2010 roku i ledwo ją było widać. Zamiast forsowania wielkich ambicji, by zrealizowali je inni, rząd Donalda Tuska zrobi lepiej, jeśli da się poznać od strony kompetencji.
"Jeśli Polska chce, by inni ją pobłogosławili, to powinna okazać umiar i wyrzeczenie. Lepszy umiarkowany sukces niż pełna chwały klapa" - napisał Charlemagne.
"Polska nie może równocześnie prawić kazań i wnosić błagalnych próśb. Zbyt ambitna prezydencja, nawet otoczona aureolą złotych unijnych gwiazd, może wywołać więcej animozji niż pochwał" - dodał.
"Pomyślna prezydencja może dokończyć negocjacje rozpoczęte przez innych. Nieudana może zwrócić niepożądaną uwagę na siebie. Węgrzy zaczęli źle wśród wrzawy spowodowanej ustawą medialną, ale zakończyli dobrze kończąc rozmowy akcesyjne z Chorwacją" - zauważył Charlemagne.
Oskarżenie przed egotyzmem kierowane przez Polskę pod adresem UE może drażnić. Charlemagne przypomina, że polski rząd sam dopiero co zablokował unijne propozycje obniżenia emisji CO2 z 20 proc. do 25 proc. do 2020 roku w porównaniu z poziomem z 1990 roku, mając na uwadze interes gospodarki uzależnionej od węgla.
"W jaki sposób Polska chce udawać, że mówi w imieniu UE na listopadowym szczycie klimatycznym w Durbanie?" - pyta retorycznie Charlemagne.
"Polska jest też największym odbiorcą unijnych funduszy na pomoc regionalną i chce większego wspólnego budżetu, co ustawia ją w kolizji z dużymi krajami, jak np. W. Brytania, które chcą jego zmniejszenia" - zaznacza komentarz.
"Ufny w siebie euroentuzjazm wsparty jednym z najwyższych wskaźników wzrostu gospodarczego może łatwo zejść na drogę arogancji" - przestrzega Charlemagne.
Jako przykład tej skłonności wskazuje na wypowiedzi premiera Donalda Tuska na temat strefy Schengen i kryzysu greckiego, a także ministra Jacka Rostowskiego na temat eurostrefy, której Polska nie jest członkiem, nie spełnia kryteriów członkostwa, a mimo to stawia warunki i nie szczędzi dobrych rad.
Inaugurację polskiej prezydencji nazywa Charlemagne "wielkim hałasem o nic" wskazując, iż po Traktacie z Lizbony prerogatywy rotacyjnej prezydencji są ograniczone.
Komentarze (12)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeWystarczy popatrzeć w Niemieckie tabelki analizy państwa Polskiego.
Przypomina to los biedaka, który wysiadł z limuzyny ostatni raz przed
oddaniem całego majątku komornikowi.
Nie dość, że wysiadł - to jeszcze poucza bogacza który kupił jego dług.
Kto jest ważniejszy i Komu należy się kłaniać?
Status biednej Polski w świecie jest jednoznacznie określony.
Moze tez by wypadalo, zeby Tusk sie osobiscie zainteresowal, co to znaczy "Charlemagne".
The Economist ma racje, bo bezczelni ludzie predzej lub pozniej zostaja wyrzuceni z grupy, w ktorej rozpychaja sie lokciami i ktora wykorzystuja finansowo. Taki wlasnie los czeka Polske Donalda Tuska (PO).
^^^^^^^^^^^
W bardzo dawnych dobrych czasach tacy "ludzie" budzili sie o 6 rano wiszac na latarniach!
I nikt nawet do ich drzwi nie raczyl zapukac, bo wszyscy dlugo (zbyt dlugo!) liczyli, ze sami sie wreszcie popukaja w puste czerepy!!!
Absolutana racja.Jak dzisiaj słuchałam wystapienia Tuska i Baroso to myslałam że spadne zkrzesła ze smiechu .To dopiero Tusk ma tupet do kwadratu."powiedział co takiego "że nie zabija sie posłańca za złe wiadomości" dobre co?
(((((((((((((((0))))))))))))))))))
Tusk raczej powinien sie zawsze pojawiac w Brukseli na drewnianym koniu, z szabelka i z osadzonym na lancy proporcem, na ktorym powinien widniec napis:
"Timeo Danaos et dona ferentes".
A towarzyszaca mu swita powinna rozdawac gapiom slynne drewniane malowane "na ludowo" baczki, a tym, co lubia komiksy, rownie slynny promujacy polski brak kultury komiks o Szopenie!
Niestety The Economist - znana PiSowska tuba propagandowa - jest poza POlska jurystydkcja.
oooooooo
Co tam jurysdykcja!
Jurysdykcja - to jest maly pikus!
Wazna jest jurysprudencja, a w tej Tusk jest wybitnym praktykiem i uznanym autorytetem!
Tusk powinien wreszcie pouczyc potomkow Cromwella, na czym polega istota systemu parlamentarnego, a na zakonczenie swego wykladu powinien publicznie sie podetrzec oryginalem Traktatu Lizbonskiego!!!
Kto tu w koncu teraz rzadzi do cholery!?