Kijów jest gotów na ustępstwa w stosunkach z Moskwą, jednak nie dojdzie do nich kosztem zdrady interesów narodowych - oświadczył w piątek prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz. "Ustępstwa nie będą czynione kosztem ukraińskiej niepodległości" - podkreślił. Szef państwa ukraińskiego odniósł się w ten sposób do słów rosyjskiego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, który przed dwoma dniami nakłaniał Ukraińców do przyłączenia się do Unii Celnej Rosji, Białorusi i Kazachstanu.
W rozmowie z dziennikarzami w Doniecku Janukowycz podkreślił, że konstytucja Ukrainy nie pozwala na przekazywanie pełnomocnictw państwa organom ponadnarodowym, czym po raz kolejny dał do zrozumienia, że Kijów nie przyłączy się do Unii Celnej, lecz gotów jest współpracować z nią na zasadzie "3+1".
"W stosunkach z jakimkolwiek państwem, a tym bardziej z Rosją, zawsze były i będą rozbieżności, wywołane obroną interesów narodowych. My jednak mamy własne stanowisko, które nakazuje nam bronić własnych interesów" - powiedział prezydent Ukrainy.
Do wejścia Ukrainy do Unii Celnej Miedwiediew nakłaniał w środę, w 20. rocznicę ukraińskiej niepodległości. Powiedział wówczas, że Rosja nie może się zgodzić na częściowe przystąpienie Ukrainy do Unii Celnej z Rosją, Białorusią i Kazachstanem, ponieważ członkostwo w tej organizacji może być tylko pełne.
"Unia celna jest wyższą formą integracji i jesteśmy zainteresowani wejściem do niej Ukrainy - podkreślił rosyjski prezydent. - Ale nie możemy się zgodzić na wejście Ukrainy na dowolnych zasadach. Albo (Ukraińcy) przystępują w pełni i podpisują wszystko, albo wybierają inną drogę, ale wtedy będziemy musieli zastosować inne przepisy celne w odniesieniu do Ukrainy" - powiedział Miedwiediew.
Zamiast sojuszu celnego z Rosją, Białorusią i Kazachstanem ukraińskie władze wybierają obecnie bliższe stosunki z Unią Europejską. Kijów oczekuje, że jeszcze do końca bieżącego roku uda mu się zawrzeć umowę stowarzyszeniową z Brukselą, czego najważniejszą częścią będzie umowa o powołaniu strefy wolnego handlu Ukraina-UE.