Pierwsze spotkanie komitetu koncyliacyjnego odbyło się w PE we wtorek późnym wieczorem. Polską prezydencję reprezentował minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz, który mówił dziennikarzom przed spotkaniem, że porozumienie byłoby jednym z pierwszych "namacalnych sukcesów polskiej prezydencji".

Reklama

"Myślę, że wiele krajów na świecie czeka na tę decyzję ze strony Unii Europejskiej. Chodzi o to, czy od pierwszego stycznia przyszłego roku Unia będzie w stanie formalnie finansować różne programy wsparcia dla demokracji, dla praw człowieka" - wyjaśnił tuż przed spotkaniem komitetu Dowgielewicz. Dodał, że z instrumentów finansowych UE są też dofinansowywane różne sektory gospodarki krajów rozwijających się, np. producenci bananów w krajach Afryki, Karaibów i Pacyfiku (190 mln euro na lata 2010-2013 - PAP).

Dowgielewicz mówił, że ma nadzieję na porozumienie, choć spodziewa się trudnych rozmów, bo "jeszcze trochę spraw zostało nierozstrzygniętych". Podkreślił, że nie chodzi o wysokość środków pomocowych, ale głównie o "wpływ PE na alokację środków na poszczególne regiony i problematykę". Zauważył, że choć nie jest to sprawa "bardzo widoczna w Polsce, to dla UE istotna, bo dotyczy jej wiarygodności w świecie". "Unia kłóci się wewnątrz na tematy powiedzmy techniczne" - ocenił polski minister.

Jak poinformowała późnym wieczorem we wtorek polska prezydencja, mimo znaczącego postępu delegacja europarlamentu poprosiła o więcej czasu na umocnienie swojego stanowiska. "Dalsze spotkania komitetu koncyliacyjnego będą zwołane w trakcie następnych sześciu tygodni w celu osiągnięcia finalnego porozumienia" - poinformowała prezydencja. Zaznaczyła jednocześnie, że wtorkowe spotkanie było pierwszym spotkaniem komitetu koncyliacyjnego po negocjacjach między PE a krajami UE w 2011 r.

Sprawa ciągnie się od 2009 roku, kiedy to Komisja zaproponowała zmianę trzech zewnętrznych instrumentów finansowych UE: promocji demokracji i praw człowieka, współpracy z krajami uprzemysłowionymi oraz finansowania współpracy na rzecz rozwoju (dla krajów rozwijających się).

W październiku 2010 r. europosłowie nanieśli w pierwszym czytaniu poprawkę do przedstawionej przez KE propozycji zmian. Chcieli, by przyjmowanie wieloletnich programów dla każdego instrumentu (sporządzonych przez KE) odbywało się na zasadzie tzw. aktów delegowanych, co dałoby większy wpływ PE na te programy. Na to nie chciały zgodzić się kraje UE (Rada).

Akty delegowane wydawane są przez Komisję Europejską na podstawie upoważnienia (delegacji) zawartej w akcie ustawodawczym, w tym przypadku w rozporządzeniach o instrumentach finansowych. Parlament Europejski i Rada sprawują nadzór nad wydawaniem przez KE aktów delegowanych: mogą zdecydować o odwołaniu przekazanych uprawnień albo uzależnić wejście w życie danego aktu delegowanego od braku sprzeciwu PE lub Rady w określonym terminie.