Wśród oszustów są m.in. kasjerzy bankowi oraz pracownicy restauracji. Gromadzili dane z kart kredytowych i nielegalnie je sprzedawali lub kradli tego rodzaju informacje z sieci.
Złodzieje przekazywali dane zespołom fałszerzy, którzy podrabiali karty kredytowe Visa, MasterCard, Discover i American Express. Były one później dostarczane należącym do szajki klientom, którzy robili zakupy w magazynach i sklepach, m.in. firmy Apple.
Władze szacują, że w ciągu 16 miesięcy przestępcy wydali ponad 13 milionów dolarów na iPady, iPhony, komputery, zegarki, czy też luksusowe torebki z eleganckich sklepów, takich jak Gucci i Louis Vuitton. Płacili za drogie hotele, wynajmowali luksusowe samochody i prywatne odrzutowce.
Następny etap obejmował sprzedaż towarów za granicą. Działalność szajki rozciągała się aż po Europę, Chiny i Bliski Wschód.
"To nie były napady z bronią w ręku, ale ofiary doświadczały tego samego. Były okradane" - skomentował w rozmowie z agencją Associated Press komisarz nowojorskiej policji Raymond Kelly. Jego zdaniem przestępcy stosują coraz bardziej wyrafinowane metody. Posiadają dużą wiedzę i potrafią korzystać z nowoczesnych technologii.
Policja przeszukała kilka domów i zarekwirowała komputery, sprzęt elektroniczny, 650 tys. dolarów w gotówce, a także kilka sztuk broni.
Według prokuratora okręgowego z dzielnicy Queens, Richarda Browna, w tej dzielnicy policja rozbiła pięć oddzielnych grup przestępczych. Wytoczono im setki oskarżeń. Brown podkreślił, że w swej 20-letniej karierze nie natknął się jeszcze na oszustwo na tak wielką skalę.
AP przytacza wypowiedź zastępcy inspektora departamentu nowojorskiej policji ds. zorganizowanej kradzieży Gregory Antonsena, który zapewnił, że ofiary oszustwa otrzymają zwrot straconych pieniędzy.