Przesłuchanie, które może potrwać kilka dni, ma zadecydować, czy 24-letni Manning, były analityk informacji wywiadowczych aresztowany w Iraku w maju 2010 r., będzie odpowiadał przed sądem wojskowym.

Po pierwszych 10 minutach przesłuchania zarządzono przerwę wskutek sporu między oskarżycielami a obrońcami Manninga.

Reklama

Chociaż niektórzy konserwatywni komentatorzy zarzucali mu zdradę kraju i wzywali do skazania go na karę śmierci, rząd zapowiedział, że nie będzie się jej domagał. Manningowi grozi jednak kara dożywotniego więzienia.

Szeregowiec - jak głosi akt oskarżenia - przekazał WikiLeaks, organizacji kierowanej przez Juliana Asange'a, setki tysięcy tajnych dokumentów. Tłumaczył, że chciał, aby "ludzie poznali prawdę". Jak pisał do swojego znajomego Adriana Lamo, chodziło mu o "wywołanie światowej dyskusji". Lamo doniósł na niego do władz.

Zwolennicy WikiLeaks i sympatycy Manninga - w tym wielu działaczy lewicującego ruchu Occupy - przyjechali w piątek do Fort Meade, aby wyrazić dla niego poparcie.

"Occupy Wall Street ma ogromny dług wobec Bradleya Manninga. Grozi mu wyrok 52 lat więzienia za rzekome przestępstwo walki o prawdę i sprawiedliwość" - powiedziała Melanie Butler z antywojennej organizacji CODEPINK.

W południe sympatycy oskarżonego szeregowca planują wiec przed bazą Fort Meade. Ma przemawiać m.in. Daniel Ellsberg, który w latach 70. jako pracownik Pentagonu ujawnił tajne dokumenty o wojnie wietnamskiej (tzw. Pentagon Papers).