"Corriere della Sera" podkreśla, że mimo ciężkich zarzutów 46-letni majordomus, deklarujący gotowość współpracy z watykańskimi śledczymi, może - jeśli okaże się ona owocna dla postępu dochodzenia - uniknąć procesu i kary, a nawet liczyć na przebaczenie ze strony Benedykta XVI.

Reklama

Dziennik przypomina, że prawo kanoniczne przewiduje, iż każdy oskarżony ma prawo zwrócić się do papieża, by to on osobiście go osądził. W razie rozpoczęcia takiej procedury możliwe jest ułaskawienie.

Największa włoska gazeta pisze również o nasilających się za Spiżową Bramą obawach, że ujawnione mogą zostać także następne poufne dokumenty, ukradzione z papieskiego apartamentu. Mogą być wśród nich notatki dotyczące spotkań Benedykta XVI z głowami państw, prywatne listy dostojników, wyniki wewnętrznych postępowań wyjaśniających w różnych delikatnych kwestiach, wszczętych w ostatnich latach m.in. w sprawie pedofilii wśród księży.

Wciąż jednak niejasna pozostaje rola, jaką kamerdyner odgrywał w procederze wynoszenia z Watykanu wykradzionych przez siebie tajnych materiałów - dodaje "Corriere della Sera". Obecnie uwaga watykańskiej żandarmerii, badającej tę sprawą, skupiła się według gazety na kolegach Gabriele, pracujących w Stolicy Apostolskiej. To ci ludzie mieli, jak się przypuszcza, zajmować się przekazywaniem wyniesionych dokumentów dalszym odbiorcom. Żandarmeria - twierdzi włoski dziennik - zna personalia tych pracowników Watykanu i dlatego należy spodziewać się dalszych aresztowań.

Reklama

"La Repubblica" pisze zaś o tym, iż to osobisty papieski sekretarz ksiądz Georg Gaenswein ustalił na podstawie jednego z dokumentów, który wykradziono z biurka w apartamencie Benedykta XVI, że stoi za tym kamerdyner. Uwagę niemieckiego prałata zwróciło to, że w pełnej ujawnionych dokumentów książce włoskiego dziennikarza Gianluigiego Nuzziego jest najnowsze sprawozdanie finansowe z działalności Fundacji Josepha Ratzingera. Raport z informacją o nadwyżce w wysokości 1 miliona euro został wysłany bezpośrednio papieżowi do akceptacji.

Ksiądz Gaenswein wiedział, że dokument ten miał zostać natychmiast odesłany do fundacji i - w przeciwieństwie do innych - nie trafiać do archiwum. A to zaś znaczy, ustalił sekretarz po przeczytaniu głośnej książki, że jedyną osobą, która mogła ukraść go z papieskiego biurka był kamerdyner. Kilka godzin po tym, gdy ksiądz Gaenswein zawiadomił żandarmerię, kamerdyner został zatrzymany w swoim mieszkaniu, w którym znaleziono wiele wykradzionych przez niego materiałów.

Rzymska gazeta ujawnia także inny wątek intryg i wewnętrznych walk w Watykanie. Dziennik twierdzi, że to właśnie ksiądz Gaenswein jest obiektem ataku grupy hierarchów z powodu jego konfliktu z sekretariatem stanu Stolicy Apostolskiej i jego szefem, kardynałem Tarcisio Bertone. Zdaniem watykanisty z "La Repubblica" osobisty sekretarz, który jako najważniejszy obecnie doradca papieża ma znacznie silniejszą pozycję i większe wpływy niż pełniący tę funkcję Stanisław Dziwisz za pontyfikatu Jana Pawła II, doprowadził wręcz do odizolowania kardynała Bertone od Benedykta XVI. To - jak wynika z tej rekonstrukcji - było powodem "zazdrości i zawiści" za Spiżową Bramą.