Nawiązując do wtorkowej wypowiedzi sekretarz stanu USA Hillary Clinton, która oskarżyła Rosję o dostarczanie syryjskim siłom śmigłowców bojowych, dziennik podkreśla, że Putin przekroczył granicę, a Clinton miała prawo w tej sprawie zabrać głos.
Najwidoczniej blokowanie Rady Bezpieczeństwa ONZ przed ukaraniem Syrii nie wystarcza rosyjskiemu prezydentowi. Musi on aktywnie wspomagać syryjskiego dyktatora Baszara el-Asada w zabijaniu własnych ludzi bardziej skutecznie i w większej liczbie - pisze "New York Times".
Według nowojorskiej gazety również dokonania pana Putina w kraju są haniebne. Uliczne protesty antyputinowskie rozpoczęły się przed sześcioma miesiącami po kwestionowanych (przez opozycję) wyborach parlamentarnych i na nowo ruszyły wraz z rozpoczęciem kadencji Putina 7 maja, ale nawet wtedy nie stanowiły żadnego zagrożenia dla jego władzy, czy skorumpowanego status quo - ocenia dziennik.
Pan Putin, który zaostrzył swe brutalne instynkty jako oficer KGB, nie może tolerować żadnego sprzeciwu, ani nawet zdrowej debaty politycznej - komentuje "New York Times" i przypomina, że w poniedziałek rosyjska policja zrobiła obławę na mieszkania liderów opozycji.
Zdaniem gazety nie do zaakceptowania jest samowolne zatrzymywanie obywateli, nakładanie na nich nadmiernych kar (9000 dolarów, czyli roczny zarobek przeciętnego Rosjanina, m.in. za udział w nielegalnych demonstracjach), czy nękanie tylko dlatego, że chcą korzystać z wolności słowa.
Dlatego - zwraca uwagę "New York Times" - pani Clinton i prezydent USA Barack Obama muszą również zabrać głos w sprawie wspierania prawa Rosjan do demonstracji. Pana Putina to nie obchodzi, ale musi on wiedzieć, że innych tak i przyglądają się temu, co robi - kwituje dziennik.