Francois Hollande w polityce europejskiej jest w prostej linii kontynuatorem swojego poprzednika Nicolasa Sarkozy’ego. Odejście z Pałacu Elizejskiego Sarko dla państw takich jak Polska dawało nadzieję na zerwanie z praktyką funkcjonowania UE w dwóch trybach: strefy euro i reszty. Socjalista – mimo zabiegów Polski o pozostanie w głównym unijnym obiegu – stawia jednak sprawę jasno: najważniejsza jest unia walutowa. To jej powinny dotyczyć szczyty UE. Reszta Europy to dodatki. Druga, trzecia i czwarta prędkość.
Uważam, że integracja musi nastąpić w gronie 17 państw strefy euro. Jeślibyśmy czekali, aż 27 państw dojdzie do porozumienia, moglibyśmy czekać bardzo długo – powiedział francuski przywódca na zakończeniu ostatniego szczytu w Brukseli. Jego pogląd niedługo znajdzie odzwierciedlenie w systemie działania instytucji europejskich.
Musimy się zastanowić, w jaki sposób Parlament Europejski może ożywić współpracę państw unii walutowej – mówił Hollande.
Francuscy socjaliści rozwijają myśl prezydenta. Jak przypomina portal EU Observer, francuska socjalistyczna eurodeputowana Pervenche Beres zaproponowała, aby w sprawach dotyczących unii walutowej głosowali wyłącznie deputowani z krajów Eurolandu. W ten sposób powstałaby ekskluzywna izba parlamentu dla Europy pierwszej prędkości.
Reklama
Nicolas Sarkozy równie uparcie forsował pomysł instytucjonalizacji Europy dwóch prędkości. Za jego kadencji zrodził się pomysł regularnego organizowania odrębnych szczytów krajów, które dzielą wspólną walutę. Paryż lansował także ideę przyznania dodatkowych uprawnień Eurogrupie, czyli spotkaniom ministrów finansów państw unii walutowej. W efekcie pakt fiskalny przewiduje pulę szczytów UE tylko dla strefy euro.
Francja nigdy nie zaakceptowała poszerzenia Unii Europejskiej na wschód. Ograniczenie ściślejszej współpracy do krajów strefy euro to niejako powrót do starej, mniejszej Unii, w której dominują kraje śródziemnomorskie, a wpływy Paryża są znacznie większe – mówi DGP Aleksander Smolar, prezes Fundacji Batorego.
Polscy dyplomaci mieli nadzieję, że po odejściu Sarkozy’ego ryzyko wyodrębnienia się za sprawą Francji Eurolandu z reszty Unii zostanie powstrzymane. Dlatego właśnie w trakcie francuskiej kampanii wyborczej prezydent Bronisław Komorowski zdecydował się spotkać z Hollande’em mimo jego izolacji w Europie. Teraz chcielibyśmy tę sytuację zdyskontować – mówił w rozmowie z DGP jeden z polskich urzędników, który był za zorganizowaniem spotkania Komorowski – Hollande.
Problem w tym, że Hollande jest znacznie bardziej konkretny w promowaniu Europy wielu prędkości niż Sarkozy. Pomysły Sarkozy’ego były blokowane przez Angelę Merkel, która sojuszników w narzucaniu dyscypliny budżetowej miała przede wszystkim poza unią walutową: w Szwecji, Danii i Polsce.
Ostatni szczyt pokazał zmianę układu sił. Kanclerz musiała przystać na taktyczne ustępstwa, bo stanęła przeciw bloku trzech największych, poza RFN, państw Eurolandu: Francji, Włoch i Hiszpanii.
Pozorne i rzeczywiste ustępstwa Merkel wobec osi Paryż – Rzym – Madryt
Na pierwszy rzut oka Angela Merkel została na szczycie w Brukseli pokonana przez koalicję Włoch, Hiszpanii i Francji. Kanclerz po raz pierwszy zgodziła się, aby pieniądze niemieckich podatników były przekazywane krajom południa Europy bez ustalonego z Berlinem planu oszczędnościowego. Nowy Europejski Mechanizm Stabilizacji (ESM) będzie mógł bezpośrednio wspierać banki, a także kupować obligacje zadłużonych państw. I dodatkowo nie otrzyma spłaty tych zobowiązań przed inwestorami prywatnymi (preferred creditor status).
Uważniejsza lektura decyzji szczytu pozostawia jednak nieco inne wrażenie. W jego trakcie uzgodniono bowiem, że ESM będzie mógł wspierać banki dopiero wtedy, gdy Europejski Bank Centralny przejmie nadzór nad wszystkimi bankami państw unii walutowej. A ten proces będzie wymagał jednomyślnej akceptacji całego Eurolandu, także Berlina. Dodatkowo Bundestag będzie za każdym razem musiał zatwierdzać wypłatę pomocy bankom przez ESM.
Także wsparcie dla zadłużonych państw przez wspomniany fundusz nie będzie automatyczne. Warunkiem wypłaty pieniędzy jest przestrzeganie przez dany kraj reguł przyszłej unii fiskalnej, w tym forsowane redukowanie długu do 60 proc. PKB (o 1/20 nadwyżki rocznie). Tak surowego kalendarza nie narzucono nawet Grecji.
Zlikwidowanie zasady pierwszeństwa przy spłacie zobowiązań wobec wierzycieli publicznych to fakt. Ale tylko wobec Hiszpanii. Pytanie, czy Merkel mogła w tym przypadku nie pójść na ustępstwa. Bardzo wysoka rentowności hiszpańskich obligacji mimo uruchomienia 100 mld euro pomocy dla jej banków właśnie z powodu utrzymania uprzywilejowanej pozycji wierzycieli publicznych postawiła kraj na skraju bankructwa.
Teoretycznie pakiet, na który składają się nowy nadzór bankowy, pakt fiskalny oraz większa swoboda działania ESM, ma być uzgodniony do końca roku. Ale to optymistyczny kalendarz. Bardziej prawdopodobne jest, że trzeba będzie poczekać wiele miesięcy, a może i lat, aby dowiedzieć się, kto naprawdę wygrał batalię o kształt Unii.