Francja uderza w pakt fiskalny za pomocą metody, która w 2005 r. pogrzebała konstytucję europejską. Prezydent Francois Hollande nie zamierza wpisywać do francuskiej ustawy zasadniczej złotej zasady określającej maksymalny poziom deficytu budżetowego. Brak tego zapisu powoduje, że z trudem wynegocjowana umowa międzyrządowa straci pierwotny charakter.
W trakcie kampanii wyborczej zobowiązałem się, że kalendarz uzdrowienia finansów publicznych nie zostanie zapisany w konstytucji. Możemy jednak przyjąć wieloletnią ustawę określającą ramy budżetu państwa – oświadczył w tym tygodniu Hollande.
Na ostatnim szczycie w Brukseli socjalista zobowiązał się do możliwie szybkiego poddania pod głosowanie francuskiego parlamentu paktu fiskalnego. Jego kluczowym elementem jest zobowiązanie państw strefy euro do ustanowienia złotej zasady poprzez wprowadzenie „stałych i obligatoryjnych przepisów, najlepiej w konstytucji, których ścisłe przestrzeganie jest gwarantowane prawem”.
Niemcy wprowadziły w 2009 r. poprawkę do konstytucji, zgodnie z którą od 2016 roku deficyt strukturalny nie może być większy niż 0,35 proc. PKB, a od 2020 r. landy muszą mieć zrównoważone finanse publiczne. Z kolei w Polsce złota reguła została zapisana w konstytucji już 15 lat temu i ogranicza dług do maksimum 60 proc. PKB.
Takie samo rozwiązanie chciał także przeforsować poprzednik Hollande’a, Nicolas Sarkozy. Ale natrafił na socjalistyczną opozycję. Sarkozy jest strażakiem i piromanem w jednej osobie. Zwiększył dług do bezprecedensowym rozmiarów, a teraz chce się z tego oczyścić, wprowadzając złotą regułę - atakował wówczas szef klubu socjalistów w Zgromadzeniu Narodowym, a obecnie premier Francji Jean-Marc Ayrault.
Zmiana konstytucji wymagałaby zwołania do Wersalu Kongresu (połączonych obu izb parlamentu) i uzyskania większości 3/5 głosów. O tym jednak nie może być mowy, bo zarówno lewe skrzydło Partii Socjalistycznej, jak i postkomunistyczny Front Lewicy nie zgadzają się na zmiany w ustawie zasadniczej, które ograniczą w przyszłości możliwość decydowania o budżecie państwa przez parlament.
Ten warunek Hollande mógłby co prawda ominąć, rozpisując referendum w sprawie zmiany konstytucji. Obawia się jednak, że powtórzy się sytuacja z maja 2005 roku, kiedy Francuzi odrzucili w powszechnym głosowaniu projekt europejskiej konstytucji, także w znacznym stopniu pod naciskiem lewicy.
Aby wyjść z pułapki, prezydent zapowiedział, że zwróci się do Trybunału Konstytucyjnego, w którym zasiada m.in. Nicolas Sarkozy, z zapytaniem, czy założenia paktu fiskalnego może spełnić ustawa organiczna, czyli taka, która tłumaczy jeden z przepisów konstytucji. Chodzi o art. 34, zgodnie z którym finanse publiczne powinny być określane w perspektywie równowagi wydatków administracji państwa. Dla Hollande’a zaleta takiego rozwiązania polega na tym, że ustawy organiczne są przyjmowane zwykłą, a nie konstytucyjną większością głosów. Tyle że w takim samym trybie można je także zmienić. Dlatego nie stanowią żadnej dodatkowej gwarancji stabilności finansowej państwa.