22-letnią Nadieżdę Tołokonnikową wysłano do kolonii karnej w Republice Mordwińskiej, około 550 km na południowy wschód od Moskwy, a 24-letnią Marię Alochinę - do łagru w Kraju Permskim, około 1300 km na wschód od stolicy Federacji Rosyjskiej. O skierowaniu artystek do kolonii karnych poinformował w poniedziałek mąż Tołokonnikowej, Piotr Wierziłow. Powołał się on na dyrekcję aresztu śledczego Pieczatniki w Moskwie, w którym obie kobiety były dotąd przetrzymywane.
Tołokonnikowa i Alochina były wśród pięciu członkiń Pussy Riot, które 21 lutego 2011 roku w moskiewskim soborze Chrystusa Zbawiciela, najważniejszej świątyni prawosławnej Rosji, wykonały utwór "Bogurodzico, przegoń Putina". Swój występ nazwały "modlitwą punkową". W ich zamyśle akcja była protestem przeciwko powrotowi na Kreml Władimira Putina i poparciu, jakiego w kampanii wyborczej udzielił mu zwierzchnik rosyjskiej Cerkwi prawosławnej Cyryl. Trzy spośród performerek zostały zatrzymane. Oprócz Tołokonnikowej i Alochiny była to 29-letnia Jekatierina Samucewicz.
17 sierpnia Chamowniczeski Sąd Rejonowy w Moskwie uznał występ w soborze za "chuligaństwo motywowane nienawiścią religijną" i skazał trzy artystki na dwa lata pozbawienia wolności. 10 października Moskiewski Sąd Miejski utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji, jednak w wypadku Samucewicz zawiesił wykonanie kary na dwa lata. Wyrok jest prawomocny.
W miniony czwartek Chamowniczeski Sąd Rejonowy ogłosił, że nie rozpatrzy wniosku adwokatów Tołokonnikowej i Alochiny o odroczenie odbycia przez nie kary do czasu, aż ich dzieci ukończą 14 lat, gdyż nie należy to do zakresu jego kompetencji. Nie wskazał przy tym, który sąd jest właściwy do rozpoznania tej sprawy. Tołokonnikowa ma 4-letnią córkę Gierę, a Alochina - 5-letniego syna Filipa. Prawo Federacji Rosyjskiej dopuszcza w takich sytuacjach odroczenie skazanym odbycia kary do czasu, aż dzieci ukończą 14 lat.
W zeszły poniedziałek naczelnik aresztu Pieczatniki odmówił Tołokonnikowej i Alochinej zgody na odbywanie kary w tej placówce, o co obie się ubiegały. Wcześniej nie zezwoliła na to Federalna Służba Więzienna (FSIN). Zdaniem adwokata obu kobiet Marka Fejgina w koloniach karnych może im grozić niebezpieczeństwo wynikające z rozgłosu, jakiego nabrała ich sprawa karna, a także propagandy, która je demonizuje.
Adwokat podkreślił, że w łagrach dla kobiet osadzone nie są dzielone na grupy w zależności od ciężaru popełnionego przestępstwa. Dlatego morderczynie i sprzedawczynie ludzkich organów przebywają razem ze skazanymi za chuligaństwo - zauważył Fejgin.