18-letni Tybetańczyk podpalił się w mieście Hezuo, siedzibie tybetańskiej autonomicznej prefektury Gannan.
Tybetańczycy protestują w czasie, kiedy w Pekinie odbywa się XVIII zjazd Komunistycznej Partii Chin, na którym dokona się zmiana pokoleniowa przywódców ChRL. Rzecznik tybetańskiego rządu na uchodźstwie potwierdził, że ostatnie akty samopodpalenia mają związek z trwającym w Pekinie kongresem.
To wyraźny sygnał dla nowego przywództwa na zjeździe. Powinni oni pokazać, że mają polityczną wolę i mądrość, by rozwiązać problem Tybetu - oświadczył Lobsang Choedak.
Od marca 2011 roku w zamieszkanych przez Tybetańczyków częściach Chin podpaliło się już prawie 70 osób, w większości mnichów buddyjskich. Większość z nich zmarła.
Rząd w Pekinie twierdzi, że Tybet był zawsze częścią Chin. Jednak według większości Tybetańczyków chińskie rządy grożą zagładą tybetańskiej kultury i religii.
W piątek tysiące Tybetańczyków demonstrowały w okręgu Tongren w prowincji Qinghai, w zachodnich Chinach, przeciwko chińskiej władzy nad Tybetem. Uczestnicy demonstracji żądali wolności dla Tybetańczyków i powrotu do Tybetu ich religijnego przywódcy dalajlamy.