Obserwatorzy zwracają uwagę, że Obama pojechał do Azji zaraz po wyborach i w krytycznym okresie przygotowań do rozmów w Republikanami w Kongresie na temat uniknięcia tzw. klifu fiskalnego. Świadczy to ich zdaniem o tym, jak wielką wagę przywiązuje on do tego regionu w polityce swej administracji w najbliższych latach.
Azja Południowo-Wschodnia jest nie tylko jednym z najważniejszych regionów dla wzrostu globalnej gospodarki, lecz także kluczowym frontem geopolitycznej walki z Chinami o wpływy w Azji - pisze tygodnik "Time".
Starania Obamy na rzecz zwiększenia handlu ze średniej wielkości krajami azjatyckimi przedstawia się oficjalnie jako wysiłek w celu zwiększenia amerykańskiego eksportu i przysporzenia USA nowych miejsc pracy. Jest jednak i większy cel: zmuszenie Chin do przyspieszenia otwarcia gospodarki i częściowe osłabienie (chińskich) wpływów gospodarczych" - zauważa wtorkowy "Washington Post".
Obama uczestniczył w szczycie państw tworzących Stowarzyszenie Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN), który odbył się w stolicy Kambodży Phnom Penh. Wcześniej po raz pierwszy odwiedził Birmę, kraj przez stopniowo wprowadzane reformy oddalający się od dyktatury wojskowej.
USA dotychczas skupiały się głównie na podtrzymywaniu więzi ze swoimi najważniejszymi sojusznikami w Azji, Japonią i Koreą Południową. Podróż Obamy na szczyt ASEAN jest wyrazem zwiększonego nacisku na umocnienie stosunków z całą Azją Południowo-Wschodnią. Region ten jest często pomijany, a nie powinien. Stanowi potencjalnie żywotne źródło konsumentów dla amerykańskich produktów - pisze "Time", przypominając, że według ekonomistów połączony PKB państw-członków ASEAN, wartości 2,3 biliona dolarów, jest większy niż PKB Indii.
Ten region świata ma również ogromne znaczenie polityczne; odwiedzając go, Obama - jak podkreśla "Time" - jasno daje do zrozumienia Chinom, że USA stanowczo chcą nadal być mocarstwem Pacyfiku, a inne kraje regionu pragną, aby tak pozostało. Tygodnik zauważa, że nawet komunistyczny Wietnam, z którym Ameryka walczyła w przeszłości, obecnie prowadzi wspólne z USA ćwiczenia wojskowe, gdyż obawia się wzrostu potęgi swego północnego sąsiada.