38 osób rannych, jeden zaginiony, duże zniszczenia w hucie - to rezultat trąby powietrznej i gwałtownej burzy, która przeszła w środę nad Tarentem na południu Włoch. Piorun uderzył w wysoki komin hutniczy, w wyniku czego runęło kilkaset kilogramów cementu. Zaginiony to mężczyzna, który pracował w porcie i z przewróconym dźwigiem wpadł do morza. Poszukiwania trwają.
Włoska Obrona Cywilna poinformowała, że wśród rannych jest 9 uczniów częściowo zniszczonej szkoły. Ich stan nie jest ciężki. Zniszczenia w mieście są dość poważne. Porywy huraganowego wiatru poprzewracały samochody, runęło kilka murów. Obrażenia odniosło także kilku pracowników huty Ilva, gdzie również odnotowano znaczne szkody, przede wszystkim z powodu uderzenia pioruna.
Huta, jedna z największych w Europie, jest w tych dniach w centrum uwagi we Włoszech w związku z batalią sądową i groźbą jej definitywnego zamknięcia z powodu ogromnego zanieczyszczenia środowiska, jakie powoduje. Na wniosek prokuratury zatrzymano niedawno 7 osób z jej kierownictwa i grupy właścicieli, a pięć następnych objęto śledztwem. Wszyscy podejrzani są o oszustwa finansowe, korupcję i fałszowanie wyników badań dotyczących skali zatrucia atmosfery.
Uderzenie pioruna, jak podkreślają włoskie media, to kulminacja stanu ogromnego napięcia wokół wielkiego zakładu metalurgicznego, częściowo okupowanego przez kilkuset z kilkunastu tysięcy zatrudnionych, zagrożonych bezrobociem. W rozwiązanie kryzysu wokół huty zaangażował się rząd, który chce doprowadzić do wznowienia produkcji i zagwarantowania zatrudnienia.
W związku z paniką, jaką w Tarencie wywołał widok wielkich płomieni unoszących się nad hutą, minister ochrony środowiska Corrado Clini zapewnił, że sytuacja jest pod kontrolą i nie ma ryzyka żadnego wybuchu. Widoczne płomienie, wyjaśniono, to rezultat kontrolowanego podpalenia emitowanego gazu.
Obecność huty sprawiła, że Tarent znalazł się na ostatnim miejscu w ogłoszonym w poniedziałek rankingu ponad 100 włoskich miast w kategorii najlepszych warunków do życia.