Wojna domowa sprawiła, że z kraju musiało uciekać co najmniej milion osób. Wśród uciekinierów spora grupa to chrześcijanie, którzy często od wielu miesięcy żyją w prowizorycznych obozach lub w wynajmowanych domach w sąsiednich krajach. Część chrześcijan wciąż jest w Syrii, w miastach, gdzie toczą się najcięższe walki. W dzielnicach Aleppo czy Damaszku brakuje wody, jedzenia, nie ma prądu, dlatego nie ma tam mowy o świętowaniu.
Coraz częściej także w sąsiednich krajach Bliskiego Wschodu do głosu dochodzą radykalni islamiści. Dlatego rośnie liczba chrześcijan, którzy emigrują w inne rejony świata. W Libanie mamy do czynienia z dwiema postawami - albo emigrujesz albo żyjesz bez zastanawiania się nad tym wszystkim, alienujesz się - mówi Libańczyk Firas Wehbe, jeden z autorów rozważań tegorocznej papieskiej Drogi Krzyżowej.
Przed rozpoczęciem wojny domowej w Syrii mieszkało ponad 2 i półmiliona chrześcijan, głównie prawosławnych i katolików. Stanowili oni ponad 10 procent społeczeństwa.