Na zakończonym w piątek szczycie Partnerstwa Wschodniego Gruzja parafowała umowę o stowarzyszeniu i wolnym handlu z UE. Jak pan to odbiera?
Giorgi Margwelaszwili: Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Osiągnęliśmy to, co planowaliśmy. Ponadto w pełni zadowala nas przekaz z deklaracji końcowej szczytu. Przekaz podkreślający konieczność pokojowego rozstrzygnięcia sporów o terytoria Gruzji znajdujące się pod okupacją (chodzi o oderwane od Gruzji Abchazję i Osetię Płd. – red.). Jesteśmy gotowi, by zrobić wszystko, co w naszej mocy, by szybko podpisać tę umowę. To na pewno spełnienie marzeń wielu pokoleń Gruzinów. Choć czujemy się Europejczykami, przez wiele wieków nie mieliśmy szans, by skonsolidować nasz system państwowy, wielokrotnie tracąc suwerenność na rzecz państw trzecich. Poprzez proces integracyjny wracamy do naszej europejskiej tożsamości.
Jakie są dalsze aspiracje Gruzji? Zniesienie wiz? Akcesja do Unii w przyszłości?
Najpierw podpiszmy umowę stowarzyszeniową, na razie tylko ją parafowaliśmy. A gdy zostanie podpisana, to poza utworzeniem strefy wolnego handlu otworzy nam drogę najpierw do liberalizacji, a potem rezygnacji z reżimu wizowego. Od nas zależy, jak szybko ten proces nastąpi. Jesteśmy jednak zdeterminowani, by wykonać niezbędne reformy. Liczymy również na naszych europejskich partnerów, że zaangażują się jeszcze bardziej w inicjatywę Partnerstwa Wschodniego. Mamy ambicje, by w przyszłości wstąpić do UE, ale wszystkie procesy integracyjne musimy krok po kroku uzgadniać z partnerami.
Nie obawia się pan rosyjskiej presji na Gruzję przed ostatecznym podpisaniem umowy?
Nie powinniśmy generalizować. Mamy nadzieję, że takiej presji nie będzie, choć bazując na naszych doświadczeniach, musimy zachować ostrożność co do polityki Rosji. Rozumiemy, że to moment przełomowy dla Gruzji i naszej polityki zagranicznej. Rozumiemy też, że istnieje zagrożenie, iż na naszej drodze pojawią się przeszkody. Ale zostaliśmy zapewnieni przez naszych europejskich partnerów, że w razie problemów będziemy współpracować, by je rozwiązać. Europejska Gruzja nie jest przy tym zagrożeniem dla Moskwy, ale szansą na bezpieczniejszą, stabilniejszą Rosję. Nie mamy agresywnych zamiarów.
Po wyborach pojawiły się obawy, że nowe władze będą stosować wobec przeciwników politycznych wybiórczą sprawiedliwość (do aresztu trafił m.in. były szef MSW Wano Merabiszwili – red.). Czy może pan zagwarantować, że do tego nie dojdzie?
Otwieramy szeroko drzwi przed naszymi europejskimi partnerami, by sami ocenili stan rządów prawa w Gruzji. Rządy prawa z jednej strony oznaczają, że nie ma polowania na czarownice czy represji politycznych, ale z drugiej strony – że prawo będzie stosowane wobec każdego, niezależnie od tego, jaką funkcję pełni lub pełnił w przeszłości. Gwarantuję, że nie będzie politycznych prześladowań. Ale prawo musi działać, a ludzie muszą być wobec niego równi.