Czy skala ukraińskich protestów była dla pana zaskoczeniem?
Ołeh Rybaczuk*: Gdyby pięć tygodni temu ktoś mi powiedział, że Ukraińcy wyjdą na ulice i stworzą kolejny Majdan, a punktem wyjścia dla protestów stanie się chęć poparcia integracji z UE, powiedziałbym, że to niemożliwe. Władze w ostatnich tygodniach dały jednak wiele powodów, przez które ludzie postanowili manifestować. Zmienił się cel protestu, ale pozostały wartości, które wywiodły naród na ulice.
W relacjach z Kijowa przewija się twierdzenie, że jest to głównie rewolucja młodych. Na Majdanie są jednak przedstawiciele każdej grupy wiekowej.
Bo jest to rewolucja dla młodych, a nie samych młodych. Okazało się, że ludzi aktywnych, chętnych do bezinteresownej, ciężkiej pracy, zatroskanych losem najmłodszego pokolenia Ukraińców, jest mnóstwo. Wolontariuszami Majdanu są biznesmeni, sportowcy, artyści, emeryci. Niektórzy przychodzą bladym świtem, przed pracą, tylko po to, by przez kilka godzin pomóc w zabezpieczaniu placu, rozdać herbatę, przygotować jedzenie przywożone przez ludzi z całego kraju. Wytworzyła się niezwykła wspólnota i już sam ten fakt powoduje, że niezależnie od tego, co się stanie w niedalekiej przyszłości, możemy mówić o zwycięstwie tej rewolucji.
Reklama
Przecież opozycja od samego początku protestów jest poddawana krytyce.
Ludzie mają dosyć całej klasy politycznej. Stąd taki ból polityków Batkiwszczyny, UDAR i Swobody. (Lider Batkiwszczyny Arsenij – red.) Jaceniuk podczas szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie powiedział nawet, że Majdan nie jest ich protestem. Próbowano rozbić manifestacje na dwa różne obozy – społeczny na Majdanie Nezałeżnosti i partyjny na Jewropejskiej Płoszczy. Siła obywatelskiego protestu była jednak tak wielka, że nawet politykom nie pozostało nic innego, jak zwinąć partyjne namioty i przyłączyć się do ludzi na Majdanie.
Czy opozycja kontroluje protesty?
Bardzo by tego chciała, ale ludzie im na to nie pozwalają. Stąd to całe napięcie między protestującymi a politykami opozycji. Oni przestali być przywódcami tłumu. To strasznie podrażniło ich ambicje. Nie mogą się odnaleźć w nowej rzeczywistości, w której ludzie uważnie patrzą na ich zachowanie.
Jak określiłby pan więc stosunki między opozycją a protestującymi?
Kruchy kompromis. My, naród, pozwalamy wam działać w naszym imieniu, ale tylko pod warunkiem, że będziecie walczyli dla nas, a nie dla siebie.
I faktycznie to robią?
Stąpają po kruchym lodzie, ale już teraz można zobaczyć, że opozycyjnym politykom aż się oczy świecą na myśl o przyszłych stanowiskach, że już się zaczyna dzielenie wpływami. Problem polega na tym, że wciąż jest za wcześnie, by o tym mówić. Jeśli opozycja będzie chciała utrzymać się na fali, musi słuchać ludzi. Wszyscy chcą zmiany jakościowej. Hasło, które lansuję w ramach ruchu Czesno, jest proste: „Janukowycz nie będzie prezydentem, a prezydent nie będzie Janukowyczem”. System jest bowiem mocny, łatwo niszczy ludzi, którzy osiągają wysokie stanowiska. Istnieje ryzyko, że nic się nie zmieni, nawet kiedy opozycja dojdzie do władzy, że także oni się zdegenerują. Ludzie jednak od razu wytkną im błędy. Czesno już od lat stara się kontrolować działalność polityków, nie oszczędza również opozycji. Dlatego że standardy są te same dla wszystkich. Ta rewolucja to potwierdza.
Używa pan wciąż określenia "Euromajdan"?
Tak, ponieważ nie da się oderwać tych protestów od sfery wartości. Europa dla milionów Ukraińców stała się symbolem prawa, sprawiedliwości, poszanowania ludzkiej godności, uczciwości, przejrzystości i profesjonalnego zarządzania. Państwo, które funkcjonuje według tych wartości, jest marzeniem większości Ukraińców. Tymczasem obecna władza przez ostatnie trzy lata systematycznie łamała kolejne granice przyzwoitości, aż w końcu postanowiła pobić dzieci i aresztować ludzi. Miarka się przebrała.
To aluzja do rozbicia Euromajdanu 30 listopada. Sam pan był przez większość tej nocy na Majdanie, jednak w pewnym momencie również pan zdecydował się wrócić do domu.
I nie mogę sobie tego wybaczyć. Chwilę po drugiej w nocy, po 22 godzinach na nogach i kilku podobnych poprzednich dniach, nie byłem nawet w stanie siedzieć. Poprosiłem deputowanych opozycji o pozostanie do rana, zmienienie działaczy społecznych, którzy przez kilka dni praktycznie nie spali, i zabezpieczenie bezpieczeństwa zgromadzenia. To symptomatyczne, że gdy tylko organizacje społeczne pozostawiły Majdan politykom, doszło do tego koszmarnego wydarzenia.
Pięciu podejrzanych
W niedzielę liczba podejrzanych o brutalne pobicie ukraińskiej dziennikarki śledczej Tetiany Czornowoł wzrosła do pięciu. Incydent na nowo rozpalił polityczne emocje nad Dnieprem.
Tetiana Czornowoł została pobita w nocy z 24 na 25 grudnia. Wcześniej przez kilkanaście minut ścigało ją czarne porsche cayenne. Milicja zatrzymała m.in. właściciela pojazdu. Serhij K. twierdzi, że kierujący pojazdem chcieli go od niego kupić, a z samym pobiciem opozycyjnej dziennikarki, dokonanym rzekomo podczas jazdy próbnej, nie ma nic wspólnego. Opozycja podejrzewa o zlecenie pobicia wysoko postawionych urzędników, o których Czornowoł pisała. I zapowiada na połowę stycznia strajk generalny. Większość analityków uważa, że pobicie dziennikarki może wzmocnić słabnący ostatnio potencjał ukraińskich protestów.


*Ołeh Rybaczuk, były wicepremier Ukrainy, a obecnie lider patrzącej na ręce politykom organizacji Czesno (Uczciwie)