Metalowe elementy znalezione na jednej z australijskich plaż nie są częściami zaginionego boeinga Malaysia Airlines. Poinformował o tym szef australijskiego Biura Bezpieczeństwa Transportu, Martin Dolan. Wcześniej podejrzewano, że odnalezione na brzegu elementy mogą pochodzić z zaginionego samolotu. W pobliżu miejsca, gdzie zlokalizowano prawdopodobnie sygnał z czarnej skrzynki, wciąż trwają poszukiwania. Badania prowadzone są z pomocą specjalistycznego batyskafu. Bluefin-21 może sprawdzać dno morskie na głębokości do 4,5 kilometra.
Na razie udało się przeszukać około 80 procent obszaru o promieniu 10 kilometrów, który został wyznaczony. Do tej pory nie natrafiono na nic, co wskazywałoby, że znajduje się tam wrak samolotu. Możliwe, że do poszukiwań zostanie wykorzystany jeszcze bardziej zaawansowany sprzęt, który odnalazł w 1985 roku wrak Titanica oraz w 2008 roku wrak HMS Sydney.
Tymczasem władze Malezji zatwierdziły powołanie międzynarodowego zespołu do zbadania zniknięcia Boeinga Malaysia Airlines. Głównym celem zespołu śledczego jest ocena, zbadanie i określenie przyczyny katastrofy oraz procedur, które pozwolą w przyszłości uniknąć podobnych wypadków. Na pokładzie Boeinga 737, który zaginął 8 marca, było 239 osób. Z niewyjaśnionych przyczyn samolot prawdopodobnie zmienił kurs i spadł do Oceanu Indyjskiego.