Według telewizji NHK, nie ma doniesień o większych zniszczeniach ani poszkodowanych. Władze nie wydały też ostrzeżenia o tsunami czyli wysokiej fali oceanicznej. Istnieje jedynie zagrożenie wstrząsami wtórnymi.
Wstrząsy wystąpiły nad ranem czasu miejscowego, a hipocentrum trzęsienia znajdowało się koło wyspy Izu Oszima na południowy-zachód od Tokio, na głębokości około 155 kilometrów. Gdy tylko je zarejestrowano, automatycznie wstrzymano ruch pociągów, ale po krótkim czasie ponownie składy ruszyły.
Władze poinformowały, że nie ucierpiały instalacje atomowe, w tym zniszczone reaktory w Fukuszimie.
Ogółem wstrząsy były odczuwalne w 28 prefekturach w Japonii.
Najtragiczniejsze w skutkach trzęsienie ziemi nawiedziło Japonię w marcu 2011 roku. Miało siłę 9 stopni w skali Richtera, ale największych zniszczeń dokonało tsunami, które nastąpiło potem. Wysoka fala oceaniczna uderzyła na północno-wschodnie wybrzeża, niszcząc je i zabijając 18 tysięcy ludzi. Uszkodzona została elektrownia atomowa w Fukuszimie. Do dziś specjaliści nie mogą uporać się z następstwami zniszczenia trzech pracujących wówczas reaktorów.
Wyspy japońskie są rejonem aktywnym sejsmicznie, gdyż leżą na styku kilkunastu płyt tektonicznych. Z reguły wstrząsy nie powodują zniszczeń, bo Japończycy stosują odpowiednie technologie w budownictwie. Mają też rozbudowane systemy ostrzegania i szkolenia.