Party odbyło się na tarasie Prefektury do spraw ekonomicznych Stolicy Apostolskiej. Uczestnicy mieli stamtąd wspaniały widok na Plac św. Piotra, gdzie odbywała się kanonizacja 27 kwietnia. Zaraz po jej zakończeniu zasiedli do stołów. Jedzenia i napojów było w bród, znaleziono bowiem szczodrych sponsorów. Papież chciałby teraz widzieć, kto zorganizował to przyjęcie.
Prefekt urzędu, który był nieobecny, zapewnia, że nic o nim nie wiedział. Co więcej, jest zbulwersowany tym, co się stało. Daje temu wyraz w liście do ewentualnych sponsorów, mówiąc, że na tym godnym ubolewania wydarzeniu ucierpiał wizerunek Stolicy Apostolskiej.
Wśród gości było wielu włoskich vipów. Były też pierwszoplanowe postacie z Watykanu, w tym prezes Instytutu Dzieł Religijnych, zwany watykańskim bankierem, Ernst von Freyberg.
Łatwo zrozumieć gniew Franciszka, który w tym samym momencie robi porządki w watykańskich finansach i wykrywa coraz to nowe przypadki nadużyć i rozrzutności.