Po raz pierwszy w historii Unii nowego szefa Komisji nie wybrano na zasadzie konsensusu, ale większością głosów. Najgłośniej kandydaturze Luksemburczyka sprzeciwiał się David Cameron, bo widział w nim zagrożenie. Uważał, że to człowiek przeszłości, a Europie potrzebna jest osoba, która ją zreformuje, a nie status quo.
Brytyjskiemu premierowi nie podobała się też wizja ściślejszej integracji europejskiej, którą prezentował Jean-Claude Juncker. On sam rzeczywiście jest z przekonania federalistą, choć zapewne teraz, przy sprzeciwie Londynu, będzie musiał hamować te zapędy. Luksemburczyka krytykowali też inni za to, że będąc szefem eurogrupy wymuszał na Grecji drakońskie reformy w zamian za pomoc finansową.
Ale prawda jest taka, że wiele razy stawał w obronie władz w Atenach sugerując poluzowanie kryteriów. Prezentował w tej sprawie inne stanowisko niż niemiecka kanclerz Angela Merkel. Wytykano mu też nadużywanie alkoholu. Jean-Claude Juncker wiele razy zaprzeczał, ale w Brukseli można usłyszeć wiele opowieści o przedłużających się naradach eurogrupy przy dobrym winie.
Dyplomaci mówią także, że w przeciwieństwie do wielu unijnych polityków Jean-Claude Juncker jest wyczulony na historię i sprawy wschodu, może więc zrozumieć polski punkt widzenia. Poza tym poparł unię energetyczną proponowaną przez Warszawę. Jest jeszcze jedna rzecz - Jean-Claude Juncker jest lojalny, co może mieć znaczenie dla Polski. Bo kiedy po majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego nie mógł uzyskać jednoznacznego poparcia przywódców z grupy chadeków do której należy, premier Donald Tusk był jednym z nielicznych, którzy go wtedy poparli. Choć Polska pamięta mu też, że nie chciał w przeszłości zgodzić się na udział ministra finansów Jacka Rostowskiego w posiedzeniach eurogrupy, czyli szefów resortów finansów eurolandu.
Jean-Cluade Juncker ma pamięć instytucjonalną, jest najstarszym stażem uczestnikiem Rady Europejskiej. Premierem był najdłużej w Europie - 18 lat, podał się do dymisji w ubiegłym roku po aferze podsłuchowej. Zarzucano mu, że nie sprawował skutecznego nadzoru nad służbami wywiadowczymi, które miały korumpować polityków, nielegalnie ich podsłuchiwać i świadczyć usługi dla rosyjskiego oligarchy.