Według rosyjskiego ministerstwa obrony "sześć osób zginęło, a cztery odniosły obrażenia różnego stopnia w następstwie zbombardowania dwóch domów" w nocy z poniedziałku na wtorek w miejscowości Chassadżek w rejonie Aleppo. Rzecznik resortu twierdzi, że w strefie tej w chwili bombardowania nie było ani rosyjskich ani syryjskich samolotów, operowały zaś dwa F-16 belgijskich sił powietrznych.
Ministerstwo obrony Belgii zdementowało w środę rosyjskie doniesienia. Cytowany przez agencję TASS minister Steven Vandeput zaznaczył, że zazwyczaj resort nie informuje, gdzie są prowadzone działania, lecz "w tych dniach samoloty belgijskie nie latały nad wspomnianym rejonem". Rzecznik resortu Laurence Mortier oświadczył, że "Belgowie nie uczestniczyli w tym ataku".
Do incydentu odniosło się w środę także rosyjskie MSZ. Jego rzeczniczka Maria Zacharowa pisze na Facebooku, że amerykański Departament Stanu powinien zareagować na to, co się stało. Oczekujemy oświadczenia z ostrym potępieniem nalotów na cele cywilne - pisze Zacharowa i ironizuje, że "zdjęć zabitych nie będzie trudno znaleźć, by rozpocząć odpowiednią kampanię w CNN".
Jak pisze AFP, jest to aluzja do zdjęcia 5-letniego chłopca, który miał ucierpieć podczas rosyjskich nalotów w Aleppo; zdjęcie to pokazano szefowi rosyjskiego MSZ Siergiejowi Ławrowowi podczas wywiadu dla CNN.
We wtorek wstrzymane zostały naloty rosyjskiego i syryjskiego lotnictwa w rejonie Aleppo w związku z zaplanowaną na czwartek "humanitarną przerwą"; ma ona trwać od godz. 8 do 16 czasu miejscowego.
Rosja w ostatnich tygodniach była ostro krytykowana przez Zachód za działania w Syrii; wspierana przez Rosjan ofensywa syryjskich sił rządowych na rebelianckie dzielnice Aleppo przyniosła wiele ofiar cywilnych. Miedzy innymi na tym tle doszło do tarć na linii Moskwa-Waszyngton.