Odniosła się tym samym do wydarzeń z 19 grudnia, kiedy to pochodzący z Tunezji zamachowiec wjechał w Berlinie ciężarówką w tłum zgromadzony na jarmarku świątecznym. W ataku, do którego później przyznało się Państwo Islamskie (IS) zginęło 12 osób w tym Polak.
W sobotnim wystąpieniu kanclerz Niemiec broniła jednocześnie swojej polityki dotyczącej pomocy uchodźcom.
Oceniając mijający rok zwróciła uwagę, że pewne wydarzenia mogły sprawić wrażenie, że "świat się wywrócił". Zaapelowała jednak do Niemców, aby mimo takich odczuć odrzucili populizm pewnych środowisk politycznych. Jej zdaniem Berlin musi odegrać wiodącą rolę w rozwiązywaniu wyzwań przed jakimi staje obecnie Unia Europejska.
Poruszając temat Brexitu kanclerz Niemiec porównała wyjście Wielkiej Brytanii z UE do "głębokiego cięcia". W obliczu tego wydarzenia państwa członkowskie powinny myśleć o wspólnych interesach, które wykraczają poza korzyści poszczególnych krajów.
Tak, Europa powinna skoncentrować się na tym, co może być lepsze od państwa narodowego. (...) Jednak my, Niemcy, nie powinniśmy uwierzyć w to, że samotnie można wypracować lepszą przyszłość - zaznaczyła odnosząc się do propozycji opozycyjnej wobec kanclerz partii Alternatywa dla Niemiec (AfD). Postulują oni m.in. wyjście Niemiec z UE i zamknięcie granic państwa dla imigrantów.
AfD oskarża kanclerz Merkel o to, że otwartą polityką wobec uchodźców zwiększyła zagrożenie ze strony islamskich radykałów. W ub. roku do Niemiec przybyło ponad milion migrantów, w tym roku - 300 tys.