Prezydent podkreślił, że rozpoczęcie tego projektu nastąpi "tak szybko, jak to fizycznie możliwe". - Powiedziałbym, że w ciągu miesięcy, planowanie z całą pewnością zacznie się natychmiast - dodał w swym pierwszym wywiadzie po zaprzysiężeniu na prezydenta.
Wyjaśnił, że na razie za budowę muszą zapłacić amerykańscy podatnicy, ale w ostatecznym rozrachunku Meksyk zrefunduje te koszty; dodał, że negocjacje w sprawie tego zwrotu wydatków zaczną się "stosunkowo szybko".
Budowa muru, który miał powstrzymać napływ imigrantów z Meksyku, była jedną ze sztandarowych obietnic wyborczych Trumpa. Już na początku stycznia pojawiły się informacje, że zespół prezydenta elekta pracuje z republikańskimi kongresmenami nad metodami sfinansowania tego projektu ze środków budżetowych.
Trump obiecywał podczas kampanii wyborczej, że koszty budowy muru nie spadną na amerykańskich podatników, toteż w styczniu napisał na Twitterze: "Nieuczciwe media nie podają, że pieniądze wydane teraz na budowę Wielkiego Muru (żeby było szybko) zostaną później zwrócone przez Meksyk!"
Agencje podkreślają, że nie wiadomo, w jaki sposób prezydent chce zmusić meksykańskie władze do pokrycia kosztów tego projektu, skoro dały one wyraźnie do zrozumienia, że nie zgodzą się na takie rozwiązanie.
Minister spraw zagranicznych Meksyku Luis Videgaray Caso powiedział na początku stycznia, że jego kraj nie zapłaci za budowę muru na granicy z USA, jest to bowiem kwestia godności i suwerenności państwa. Podkreślił, że Meksyk może negocjować z USA w sprawach związanych z wymianą towarową czy umowami handlowymi, ale "istnieją kwestie, które nie licują z godnością narodu i w sposób rażący naruszają suwerenność państwa i w tych sprawach nie będzie kompromisu".