W zeszłym miesiącu wschodni Mosul został w całości opanowany przez irackie siły rządowe, które wyparły stamtąd dżihadystów Państwa Islamskiego (IS). W związku z doniesieniami o niebezpieczeństwie ONZ postanowiło nie wysyłać swojej misji do wschodniego Mosulu do czasu ponownej oceny warunków bezpieczeństwa - powiedziała Lise Grande. Spodziewamy się, że zaangażujemy się (w działalność pomocową - PAP) najszybciej jak się da, miejmy nadzieję, że może w ciągu doby - dodała.
W piątek doszło we wschodniej części Mosulu do samobójczego zamachu bombowego, w którym zginęło 14 osób, a 39 odniosło rany. To drugi tego typu akt terroru w ciągu trwającej już cztery miesiące bitwy o miasto. Jak tłumaczy agencja Reutera, zamach podkopał poczucie bezpieczeństwa w dzielnicach opanowanych przez siły rządowe. Dżihadyści z IS prowadzą też z zachodnich obszarów Mosulu regularny ostrzał moździerzowy, a pociski spadają na budynki mieszkalne. Korzystają także z dronów do zrzucania granatów.
Mieszkańcy wschodniego Mosulu pozostają od miesięcy bez prądu i są zmuszeni kopać studnie, aby dostać się do wody. Według szacunków ONZ w zachodniej części miasta, wciąż kontrolowanej przez dżihadystów, żyje ok. 750 tys. ludzi. Od początku ofensywy na Mosul domy musiało opuścić ponad 160 tys. cywilów - wynika z danych ONZ. Liczbę śmiertelnych ofiar działań zbrojnych szacuje się na kilka tysięcy.
Ofensywa mająca na celu odbicie z rąk IS Mosulu - ostatniego bastionu dżihadystów w Iraku - rozpoczęła się 17 października 2016 roku. To największa operacja zbrojna w Iraku od opuszczenia w 2011 roku kraju przez wojska amerykańskie. (