Dyrektor muzeum, Abigail Morris mówi portalowi "Jewish News", że ona i trzech innych pracowników placówki dostają po tysiąc maili dziennie w sprawie ustawy o IPN, podczas gdy ci pracownicy, którzy nie mają korzeni żydowskich, mają puste skrzynki pocztowe. Jej zdaniem ten "oburzający trolling" zaczął się po tym, jak parlament przegłosował nowelizację ustawy o IPN.
Morris nie wie jednak, jak nadawcy z Polski zidentyfikowali pochodzenie jej pracowników. To przerażające. Jedną z naszych wystaw pokazaliśmy w muzeum POLIN. Było na niej moje nazwisko, jednak nie było tam danych pozostałych pracowników. Nie wiem, skąd nadawcy maili dowiedzieli się, kto u nas jest Żydem, a kto nie. Niektórzy z personelu nawet przecież nie mają żydowskich nazwisk - tłumaczy.
Same maile, które przychodzą na skrzynki pracowników nie dotyczą jednak wystawy w POLIN, która m.in dotknęła problemu antysemityzmu w Polsce, tylko nowelizacji ustawy o IPN. To są maile od prawdziwych osób. To nie jest kampania, generowana przez boty, które wysyłają takie same maile. Część z listów było całkiem sensownych, poruszających takie tematy, jak "polskie obozy śmierci", a część nie miała żadnego sensu - dodaje Morris.
Dyrektorka od razu o sprawie powiadomiła swoich kolegów po fachu z POLIN. Byli wstrząśnięci. Spędzili 20 lat na walce z antysemityzmem i poczuli się załamani, że ich ciężka praca poszła na marne. Są bardzo przejęci tym, co dzieje się teraz w Polsce - wyjaśniła. O mailach poinformowano też policję.