Jermakow, którzy w MSZ Rosji kieruje departamentem ds. nierozprzestrzeniania broni masowego rażenia i kontroli zbrojeń, zarzucił władzom brytyjskim, że nie dzielą się z Moskwą informacjami uzyskanymi w toku śledztwa.
Dodał, że Brytyjczycy nie odpowiadają stronie rosyjskiej na pytania dotyczące Julii Skripal, która ma obywatelstwo Rosji.
- Oficjalni przedstawiciele Wielkiej Brytanii pospiesznie, bez jakichkolwiek dowodów zaczynają histerycznie oskarżać Rosję i żądać od niej przy tym jakichś wyjaśnień. Powtarzam, że na terytorium Wielkiej Brytanii dokonano ataku na obywatelkę rosyjską - mówił Jermakow.
- Są tylko dwa możliwe warianty: albo władze brytyjskie nie są zdolne do zapewnienia obrony przed takim aktem terroru, albo bezpośrednio lub pośrednio - choć nikogo nie oskarżam - wyreżyserowały one atak na obywatelkę rosyjską - oznajmił przedstawiciel MSZ Rosji.
Oświadczył także, że "absurdem" jest żądanie wyjaśnień w tej sprawie od strony rosyjskiej.
Przedstawiciel ambasady USA, który był obecny na spotkaniu, powiedział agencji TASS, że Stany Zjednoczone zamierzają pociągnąć Rosję do odpowiedzialności w związku ze sprawą Skripala. - Rosja kontynuuje swoją taktykę, zaprzeczając odpowiedzialności, zwlekając i dezinformując. My jeszcze raz chcemy potwierdzić solidarność z naszymi kolegami z Wielkiej Brytanii. Tak jak i nasi koledzy, pociągniemy Rosję do odpowiedzialności za jej sprzeczne z prawem działania - powiedział amerykański dyplomata. TASS nie podał jego nazwiska i funkcji.
Na spotkanie w MSZ w Moskwie, na które resort zaprosił wszystkich akredytowanych szefów placówek dyplomatycznych, nie przyszli ambasadorowie Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, USA, a także Chin. Obecny był ambasador RP Włodzimierz Marciniak; przedstawicielstwo UE w Moskwie reprezentował wiceszef placówki Sven-Olov Carlsson. Kilka ambasad zapowiadało, że będą reprezentowane na szczeblu roboczym. Rzeczniczka MSZ Maria Zacharowa zapewniła w środę, że ważny jest nie status dyplomatów, którzy przyjdą na spotkanie, a treść rozmowy.