Komentując najnowszą inicjatywę sankcji wobec Rosji w Senacie USA Pieskow powiedział, że za takimi propozycjami kryje się podejście nie mające nic wspólnego z zasadami handlu międzynarodowego. Dodał następnie, że podejście to niekiedy graniczy z rekietem. Zaznaczył, że ma na myśli te punkty zaproponowanego przez senatorów projektu, których celem jest - jak ocenił - zerwanie różnych projektów energetycznych firm rosyjskich i zdestabilizowanie działalności banków rosyjskich z udziałem państwa.

Reklama

Pieskow oświadczył, że biorąc pod uwagę nastroje w Kongresie USA nie można liczyć na poprawę stosunków pomiędzy Moskwą i Waszyngtonem. Jak dodał, nie można też spodziewać się trwałej remisji choroby rusofobii. Ową "rusofobię" nazwał absolutnie emocjonalną i zaciętą. Przedstawiciel Kremla zapewnił też, że rząd Rosji podjął już skuteczne kroki przeciwko tego rodzaju rekietierskim atakom, tak aby uchronić się przed ryzykiem. Zapewnił, że gospodarka Rosji nauczyła się, jak utrzymać stabilność makroekonomiczną w warunkach tych sankcji.

Również premier Rosji Dmitrij Miedwiediew oświadczył w czwartek, że gospodarka Rosji "już inaczej reaguje" na niesprzyjające czynniki, wśród których są m.in. stałe groźby rozszerzenia sankcji, prowokujące odpływ kapitału. Rząd Rosji i bank centralny przygotowały wystarczającą bazę, by reagować na ewentualne sankcje USA wobec banków rosyjskich - zapewnił w czwartek wicepremier i minister finansów Anton Siłuanow. Przechodziliśmy już kilka etapów takich sankcji - powiedział. Siłuanow zapewnił, że rząd jest gotów pomóc bankom w przypadku wprowadzenia restrykcji.

Demokraci i Republikanie w Senacie USA zaproponowali projekt ustawy, która nałożyłaby bardzo surowe sankcje na Rosję, w tym na sektor naftowy, bankowy i wydobywczy. Restrykcje mają być odpowiedzią na ingerowanie Rosji w amerykańskie wybory prezydenckie w 2016 roku, interwencję na Ukrainie oraz w Syrii. Aby ustawa weszła w życie, musi zostać przegłosowana w Senacie, zaaprobowana przez Izbę Reprezentantów i podpisana przez prezydenta USA Donalda Trumpa.

Reklama