Zwróciłem się do Komisji Europejskiej z sugestią opracowania raportu, jak brexit wpłynie na siłę głosu poszczególnych państw. Mamy obawę, że ten system który istnieje, po opuszczeniu UE przez Zjednoczone Królestwo, będzie mało reprezentatywny, niesprawiedliwy, być może także niedemokratyczny - powiedział dziennikarzom Czaputowicz. Szef MSZ brał udział w Luksemburgu w spotkaniu unijnych ministrów spraw zagranicznych. Jednym z omawianych tematów było odejście w niektórych obszarach spraw zagranicznych od podejmowania decyzji na zasadzie jednomyślności na rzecz głosowania większością kwalifikowaną. Polska ma wątpliwości w tej sprawie.

Reklama

Do podjęcia decyzji większością kwalifikowaną w Radzie UE potrzeba 55 proc. państw członkowskich (w praktyce oznacza to 16 z 28 krajów) reprezentujących co najmniej 65 proc. ogółu ludności UE. Do mniejszości blokującej potrzeba co najmniej czterech krajów reprezentujących ponad 35 proc. ludności UE. W ramach tego systemu podejmowane są decyzje w zdecydowanej większości spraw w UE, w tym ws. kluczowych aktów prawnych.

System podwójnej większości, bo tak jest on określany, został wprowadzony w Traktacie Lizbońskim. Wówczas Polska opowiadała się za innym rozwiązaniem, tzw. pierwiastkowym, ale nie zdołała go przeforsować. Został przyjęty inny model z założeniem, że UE będzie się rozszerzać i jakieś niewielkie państwa, które czekają - np. z Bałkanów Zachodnich - będą przystępować i wówczas te zasady by dobrze funkcjonowały. Nie przewidziano natomiast, że tak liczne ludnościowo państwo jak Zjednoczone Królestwo opuści UE - zauważył szef polskiej dyplomacji.

Jak zaznaczył, po brexicie w UE będzie łatwiej zablokować decyzje, a po drugie siła głosu największych państw: Niemiec, Francji, ale też w jakimś stopniu Polski, wzrośnie. Stracą na znaczeniu państwa średniej wielkości. Jeśli Niemcy i Francja zawrą sojusz i uzyskają poparcie jakichkolwiek dwóch państw, wówczas będą mogły zablokować każdą decyzję - podkreślił minister.

Czaputowicz poinformował, że w czasie dyskusji o strategii globalnej, w której zabierał głos z wiceministrem obrony Tomaszem Szatkowskim, Polska poparła wzmocnienie europejskiego filaru bezpieczeństwa. Warszawa konsekwentnie wskazuje przy tym, że nie może on zastępować relacji transatlantyckich i NATO jako głównej instytucji mającej zapewniać bezpieczeństwo Europie.

Pozytywnie oceniamy wzmocnienie UE, te tendencje dotyczące funduszu związanego z bezpieczeństwem, funduszu obronnego UE, wzmocnionej współpracy, PESCO. Są to słuszne inicjatywy, które wzmacniają zdolności do odstraszania i obrony państw członkowskich i całej UE, jako uzupełnienie NATO - oświadczył Czaputowicz.