Niekorzystne zmiany w przepisach emerytalnych, zamykanie szkół, linii kolejowych, wprowadzenie opłat za pobyt w szpitalu i za wizyty u lekarza - to ostatnie pomysły centrolewicowego rządu premiera Ferenca Gyurcsanya na ratowanie budżetu państwa. Protestują przeciwko nim wszystkie związki zawodowe. Nic więc dziwnego, że dzisiejszy strajk sparaliżował życie kraju.

Reklama

Wczoraj wieczorem węgierski rząd wycofał się z pomysłu likwidacji kolejnych kilkudziesięciu linii kolejowych. Związkowcy nie zawiesili jednak protestu. Twierdzą, że rząd tyle już nakłamał, że nie mają powodu, by mu ufać.

W całym kraju stoi dziś komunikacja miejska. Strajkuje personel lotniska Ferihegy w Budapeszcie. W wielu miejscach kierowcy autobusów blokują drogi. Zamknięto część szkół. Nie pracuje wiele dużych zakładów przemysłowych. Protestują energetycy. Od 6 rano nie kursują pociągi, także te międzynarodowe.

Wieczorem pod siedzibą parlamentu w Budapeszcie związkowcy organizują wiec. Zapowiadają, że przeciwko polityce rządu protestować będzie ponad 50 tysięcy osób.