W sobotę strona irańska przyznała się do nieintencjonalnego zestrzelenia w środę rano ukraińskiego samolotu pasażerskiego kilka minut po starcie z lotniska w Teheranie. Według Cielmy, poszlaki wskazują, że ukraiński samolot mógł zostać zestrzelony przy użyciu rosyjskiego systemu przeciwlotniczego Tor-M1. Jak mówił, był to pierwszy cyfrowy system wprowadzony przez rosyjski przemysł zbrojeniowy do armii powstały w początkach lat 90., przeznaczony do zwalczania zagrożeń w powietrzu, jak samoloty wojskowe, śmigłowce, pociski kierowane.

Reklama

Cielma zwrócił uwagę, że samolot znajdował się w fazie startu, na wysokości ok. 2,5 km. Jego zdaniem, nie można było pomylić na radarze dużego samolotu pasażerskiego z mniejszym obiektem, a na wysokości 2,5 km nie mógłby się też znaleźć samolot bombowy.

W jego ocenie, choć z założenia obrona powietrzna powinna funkcjonować w ramach zintegrowanego systemu - czyli rozkaz powinien pochodzić od dowództwa - to okoliczności wskazują, że załoga mogła też funkcjonować całkowicie autonomicznie. "Może była to załoga, która pochodziła spoza Teheranu i pojawiła się tam dzień, dwa dni wcześniej w związku z gorącą sytuacją - powiedział. Ekspert ocenił, że instalacja mogła znajdować się maksymalnie kilkadziesiąt kilometrów do lotniska. Dodał, że doświadczony rakietowiec tak nie powinien postąpić.

Nie będę zaskoczony, jeśli się okaże, że tam nie było jednego systemu dowodzenia, który przekazywałby informacje i zbudował świadomość dla tych kilku ludzi, z czym oni się mogą zmierzyć - powiedział. To zaskoczenie dla tych, którzy uważali irański system za efektywniejszy - dodał.

Należący do linii Ukrainian International Airlines Boeing 737-800 został zestrzelony w środę rano, niedługo po starcie z międzynarodowego lotniska Tehran-Imam Khomeini. Do zdarzenia doszło kilka godzin po zaatakowaniu przez Iran dwóch baz lotniczych w Iraku, w których stacjonują m.in. siły USA i Kanady. Ataki te były odwetem za zabicie przez USA irańskiego generała Kasema Sulejmaniego.