Demonstrację zorganizowało kilkanaście stowarzyszeń i organizacji, w tym węgierski oddział Amnesty International i Stowarzyszenie na rzecz Prawa do Swobód (TASZ). Wzięli z niej udział również niektórzy opozycyjni politycy.

Reklama

Protest ma związek m.in. z wypowiedziami przedstawicieli rządu na temat wysokich odszkodowań przyznanych Romom z Gyoengyoespata (na północy Węgier) za segregację w szkole. Premier Viktor Orban powiedział, że gdyby tam mieszkał, zadałby pytanie, dlaczego przedstawiciele pewnej grupy etnicznej mają dostać znaczne sumy bez wykonywania jakiejkolwiek pracy. Doradca premiera Laszlo Horvath oświadczył później, że w sprawie szkoły w Gyoengyoespata segregacja jest tylko pretekstem, by inicjująca procesy o odszkodowania "fundacja finansowana z granicy" mogła osiągnąć swoje cele polityczne.

We wrześniu 2019 roku sąd apelacyjny w Debreczynie uznał, że poprzez bezprawne oddzielenie uczniów w Gyoengyoespata naruszono ich prawo do równego traktowania i prawomocnie przyznał im odszkodowania za każdy rok szkolny – w sumie 100 mln ft (ok. 300 tys. euro). W kwietniu spodziewany jest wyrok sądu najwyższego (Kurii) w sprawie apelacji od tego wyroku.

Według organizatorów niedzielnego protestu "ingerowanie przedstawicieli rządu w sprawę odszkodowań w Gyoengyoespata" jest niezgodne z prawem oraz stanowi naruszenie niezawisłości sądów.

Zdaniem partii rządzących – Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej – w sprawie tej "siatka (organizacji pozarządowych amerykańskiego finansisty George’a) Sorosa chce podjudzać przeciwko sobie nawzajem Węgrów i Romów", a niedzielna demonstracja też służy temu celowi.

Uczestnicy demonstracji spotkali się na placu przy dworcu Nyugati (zachodnim) w Budapeszcie, po czym przeszli pod parlament, gdzie wygłoszono przemówienia.