Unia Europejska znalazła się na zakręcie historii. Brexit, a także negocjacje Wieloletnich Ram Finansowych to okazja, aby nie zjeżdżać na pobocze historii, lecz aby budować Unię, która nie tylko weźmie udział w wyścigu o lepszą i bardziej sprawiedliwą przyszłość, ale również będzie miała szansę ten wyścig wygrać. Chcemy Europy jako globalnego gracza - pisze szef polskiego rządu w artykule, który już w poniedziałek jest dostępny na stronie internetowej "Die Welt".

Reklama

Jego zdaniem, pierwszy krok w tym kierunku to uzgodnienie unijnego budżetu.

Dlatego też chciałbym powiedzieć, z pełnym przekonaniem, że nie ma nic, co mogłoby być lepszą podstawą dla odważnego projektu Europy niż dobry budżet - podkreśla Morawiecki, zwracając uwagę, że dotychczas negocjacje budżetowe odbywały się wedle dobrze znanego scenariusza, gdzie role "były rozpisane na fiskalnie odpowiedzialną Północ, potrzebujący inwestycji Wschód i pogrążone w kryzysie Południe". W efekcie, "w takich warunkach łatwo sprowadzić budżet do worka z prezentami, na który zrzucają się starsi członkowie europejskiej rodziny, a prezenty wyjmują z niego młodsi. Ale to z gruntu nie tylko błędna, ale przede wszystkim nieprawdziwa interpretacja" - uzmysławia czytelnikom "Die Welt" polski premier.

Morawiecki przypomina, że to właśnie krajom bogatszym, głównie starszym członkom UE, wspólny rynek wewnętrzny przynosi ogromne korzyści.

Reklama

Polscy ekonomiści w 2017 roku obliczyli, że wkład UE poprzez politykę spójności w gospodarki Polski, Węgier, Czech i Słowacji (V4) zwrócił się Wspólnocie w latach 2007-2015 aż w 80%. Można pomyśleć, że to niezrozumiały paradoks. Ale to logika europejskiego rozwoju. To nie Północ dotuje Wschód i Południe, tylko na tym zarabia, a mówiąc precyzyjnie, zarabiają na tym wszyscy - pisze szef rządu RP.

Z przytaczanych przez niego danych wynika, że każde zainwestowane 1 euro pochodzące z polityki spójności w latach 2007-2013 generowało 2,74 euro dodatkowego PKB. Z każdego euro na politykę spójności w krajach Grupy Wyszehradzkiej Austria miała zwrot 3,31 euro, Niemcy 1,50 euro a Holandia 1,45 euro.

W jaki sposób do tego doszło? Polska, na przykład, jest dla Niemiec dwukrotnie bardziej istotna z punktu widzenia niemieckiego eksportu niż Rosja. Polska i Czechy razem wzięte – mają większe znaczenie od Chin. Z kolei Polska, Czechy i Węgry razem – niosą dla Niemiec większą wagę wymiany gospodarczej od Stanów Zjednoczonych - wylicza Morawiecki i zwraca uwagę, że w 2018 roku PKB Polski wynosił 71 proc. średniej unijnej - wskaźnik ten poprawił się zatem prawie o połowę od 2003 roku.

Reklama

Zawdzięczamy to przede wszystkim przedsiębiorczości Polek i Polaków, potrafiącym korzystać z możliwości stwarzanych przez wspólny rynek - wyjaśnia premier.

Tyle że jednolity rynek zniósł bariery handlowe i dał dużym firmom z zachodu Unii dostęp do konsumentów z Europy Środkowo-Wschodniej. Przedsiębiorstwa te wygrywają przetargi publiczne, a miliardy euro transferują pod postacią dywidend do macierzystych krajów. To średnio 3-4 proc. PKB krajów centralnej Europy transferowane do bogatych krajów Zachodu. Rośnie także łączna wartość kontraktów, które otrzymują w projektach wykorzystujących środki UE - dodaje.

Przypomina, że strefa euro, podatki i migracja to filary, na których opiera się Unia Transferowa.

Euro jednak stało się walutą zbyt silną dla Południa i jednocześnie zbyt słabą dla Północy. Nadwyżka na rachunku bieżącym Niemiec i deficyt krajów Południa to dwie strony tej samej monety. Wspólna waluta to ogromny wehikuł transferu konkurencyjności i dobrobytu, za którymi niczym cień podążają niechciane zmiany społeczne - diagnozuje szef polskiego rządu. Zaznacza przy tym, że po akcesji do UE z Polski wyjechało ponad 2 mln Polaków, czyli tyle ile mieszkańców liczą niektóre państwa członkowskie, jak Łotwa i Słowenia.

To dla Polski wielka strata. Z punktu widzenia polskiej gospodarki oznacza to 2 mln pracowników, którzy nie generują polskiego PKB, nie rozwijają polskich firm, nie płacą polskich podatków i polskich składek na ubezpieczenie społeczne. Pracownicy, którzy wyemigrowali za pracą z innych krajów UE, w tym z Polski, Grecji, Rumunii czy Irlandii, wygenerowali 170 mld euro wartości dodanej w niemieckiej gospodarce. To zatem wielokrotnie więcej niż wynosi niemiecka składka do wspólnego budżetu - podkreśla Morawiecki i apeluje, by nie tworzyć Unii mniej lub bardziej jawnych transferów, ale wzmacniać "Unię efektywnej transformacji".