W artykule "Demokracja, dyktatura, choroba: kolej Zachodu na koronawirusa" Yaroslav Trofimov porównuje reakcje Chin oraz państw Zachodu na epidemię Covid-19. Koronawirusa nazywa przy tym "najbardziej znaczącym kryzysem zdrowia publicznego od pokoleń".

Reklama

Stawiając czoła rozprzestrzenianiu się koronawirusa zachodnie demokracje czeka test z istotnymi konsekwencjami dla ich przyszłości: czy zawiodą tam, gdzie autorytarne Chiny, reklamujące się jako alternatywny model dla świata, odnoszą sukcesy? - pyta publicysta "WSJ".

Trofimov przyznaje, że na przełomie roku w Chinach dyskrecja urzędników oraz kary dla demaskatorów "przyczyniły się do rozpowszechnienia się wirusa". "Od tego czasu Chiny wprowadziły jednak drastyczne środki kontroli społecznych interakcji - ograniczenia, które - co najmniej na teraz - wydają się zatrzymywać epidemię (w ChRL)" - dodaje.

Gazeta podkreśla, że w niedzielę władze w Pekinie poinformowały o 44 nowych wykrytych zakażeniach Covid-19, a to mniej niż w przypadku Włoch, Korei Południowej, Francji oraz USA.

Reklama

Trofimov odnotowuje, że komunistyczna partia Chin "już reklamuje to osiągnięcie jako dowód wyższości swojego modelu, który ponad indywidualną wolność stawia kontrolę rządu".

Zdaniem publicysty "WSJ" politycy w Europie "działają za mało i zbyt późno". Wielu epidemiologów i ekspertów ostrzega, że opóźnione są drastyczne środki na wzór tych przyjętych w Chinach - twierdzi. Zauważa, że do tej pory przeciwny jest im też prezydent USA Donald Trump.

W okresie gdy epidemia była głównie ograniczona do Chin wielu zachodnich polityków koncentrowało się na wewnętrznych słabościach w Wuhan, utrzymując, że swobodny przepływ informacji w demokracjach da im naturalną przewagę podczas wielkiego kryzysu zdrowia publicznego. Jednak teraz staje się oczywiste, że taka wiedza niekoniecznie przekłada się na sensowne działanie - kontynuuje Trofimov.

W artykule przytaczany jest cytat byłego portugalskiego ministra ds. europejskich Bruno Macaesa, który zauważa, że przez miesiąc na Zachodzie "myśleliśmy, że chińskie polityczne wartości są powodem problemu i że nasze wartości ochronią nas przed wirusem". To było ideologiczne podejście. Potrzeba technologii oraz politycznej siły, nie tylko zaufania, że sprawy potoczą się dobrze ponieważ mamy dobre wartości - dodaje.

Reklama

Włosi - zdaniem Trofimova - "zadziałali szybciej niż inni, zakazując bezpośrednich lotów z Chin na początku lutego i przeprowadzając dziesiątki tysięcy testów". Mimo tego włoscy przywódcy również wykazali się spektakularnym brakiem zrozumienia zasięgu kryzysu - ocenia.

Publicysta "WSJ" wskazuje też, że we Francji w niedzielę dziesiątki tysięcy osób wyszły na ulice, by świętować dzień kobiet, a w Stanach Zjednoczonych "życie toczy się prawie normalnie". Za oceanem - wylicza - odbywają się koncerty i wydarzenia sportowe, a startujący w tegorocznych wyborach prezydenckich w USA - w tym Trump - nie odwołali swoich wieców.