Teorii na temat wielkiej eksplozji z roku 1908 w rosyjskiej tajdze pojawiło się już wiele. Ta, o której ze śmiertelną powagą pisze rosyjska gazeta "Pravda", przypomina scenariusz filmu science fiction.

"Obcy poświęcił swoje życie, by ochronić planetę przed destrukcją" - przekonuje rosyjski badacz Jurij Lavbin. Ekspedycja naukowa pod jego przewodnictwem dokonała przełomowego odkrycia. Wzdłuż brzegów rzeczki w rejonie tunguskiego wybuchu odnaleziono duże wzorzyste kwarcowe minerały.

Reklama

Naukowcy próbowali narysować podobne ślady, używając lasera. Nie udało się. Wniosek? "Układ linii i okręgów to element systemu nawigacji statku kosmicznego" - z powagą przekonuje Jurij Lavbin. I dodaje, że podczas swojej ekspedycji do tajgi odkrył również "żelazny krzemian", który można było wyprodukować tylko w kosmosie.

"Po złożeniu kamieni linie układają się w mapę, której kosmici używali w podróżach przez wszechświat" - zarzeka się uczony. Wszystkie tropy doprowadziły go do następującego wniosku: w 1908 roku w kierunku Ziemi pędził meteoryt o wadze miliarda ton.

Gdyby zderzył się z naszą planetą, ludzkość by wyginęła. Właśnie dlatego bohaterski kosmita jak kamikaze uderzył swoim statkiem kosmicznym w meteoryt i uratował ludzkość.

Reklama

"Dziwny portret dziwnej osoby na jednym ze znalezionych w tajdze kamieni potwierdza tę hipotezę" - pisze "Pravda". "Czy to nie podobizna pilota, który kiedyś poświęcił swoje życie dla dobra życia na Ziemi?" - kończy gazeta.