Nawet przychylny manifestacjom przeciwko brutalności policji i rasizmowi dziennik "Le Monde" zamieszcza artykuł Michela Guerrina pt. "Niektórzy obawiają się, że wraz z pomnikami upadnie złożoność historii".
Dla jednych niszczenie pomników, to niszczenie historii. Dla innych - to historii tworzenie poprzez wywracanie postaci gloryfikujących pamięć ciemiężców. Dla jeszcze innych (pomniki) to symbol władzy, która wciąż ich uciska - wskazuje Guerrin.
Autor artykułu wyraża przy tym obawę, że "obalane pomniki pociągną za sobą złożoność historii i że narzuci to oceny anachroniczne: osądzanie przeszłości według obecnie obowiązujących kryteriów, bez brania pod uwagę wielorakich aspektów osobowości (bohatera pomnika)".
Według Gabrielle Cluzel z radia Courtoisie "przekreślanie przeszłości to przekłamywanie teraźniejszości i zmienianie przyszłości".
Spiżowe statuy stoją jeszcze na placach i skwerach w Paryżu, ale przed antyrasistowską manifestacją na rzecz sprawiedliwości dla Adamy Traorego, zasłonięto je deskami, co ma utrudnić ich niszczenie.
Adama Traore w 2016 r. zmarł w wieku 24 lat wkrótce po zatrzymaniu go przez żandarmów. Jego siostra od dawna twierdzi, że śmierć spowodowały brutalne działania żandarmerii. A od zabójstwa Floyda w Minneapolis śmierć brata nazywa takim samym morderstwem policyjnym i organizuje demonstracje "przeciw rasizmowi i na rzecz sprawiedliwości dla Adamy".
Taha Bouhafs, młody dziennikarz przedstawiany jako "zaangażowany", wielokrotnie wzywał na Twitterze do "zajęcia się" pomnikiem Jean-Baptiste'a Colberta (1619-1683), który stoi przed Pałacem Burbonów, gdzie mieści się Zgromadzenie Narodowe, niższa izba francuskiego parlamentu. Po usunięciu wpisu tłumaczył się, że nie chciał zniszczenia rzeźby, a jedynie jej usunięcia. Z kolei Liga Obrony Afrykańskiej nie przebiera w słowach odnośnie do postaci Colberta.
Colbert, minister finansów króla Ludwika XIV i zwolennik monarchii absolutnej, w wielkim stopniu przyczynił się do unowocześnienia Francji i zwiększenia jej potęgi. Był też autorem "Czarnego Kodeksu" regulującego życie niewolników w koloniach.
Zastępca dyrektora redakcji tygodnika "Marianne" Franck Dedieu zauważył na antenie radia France Info, że dla stowarzyszeń typu Liga Obrony Afrykańskiej, budowa potęgi Francji jest takim samym przestępstwem, jak uznawanie niewolnictwa.
W XVII wieku "nikt albo prawie nikt nie przejmował się losem niewolników, nawet Ludwik XIV" – wskazuje autor artykułu w "Le Monde", który w niszczeniu pomników we Francji widzi "ślepe naśladownictwo" tego, co dzieje się w USA.
Zdaniem komentatora tygodnika "Valeurs Actuelles" oskarżenia o rasizm i promowanie kolonializmu rzucane pod adresem postaci na cokołach wynikają z niezrozumienia "francuskiej epopei narodowej, której są one bohaterami".
Sebastien Chenu, europoseł z ramienia skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen, już w zeszły wtorek przewidział w wywiadzie radiowym cenzurę filmu "Przeminęło z wiatrem" i zapowiedział, że wkrótce przeminie i czas "reakcyjnego kolonialisty belgijskiego" Tintina - bohatera serii komiksów autorstwa Herge (Georges’a Remi).
Eric Chol, dyrektor redakcji tygodnika "L’Express", przeczytał podczas debaty we France Info informację o tym, że na polecenie producenta i właściciela praw do filmu Warner Brothers największe paryskie kino Rex odwołało projekcję "Przeminęło z wiatrem", mającą otworzyć 23 czerwca powrót do działalności po trzymiesięcznym zamknięciu z powodu koronawirusa. "Nadszedł rok 1984" – skomentował ten fakt dziennikarz, nawiązując do słynnej powieści George’a Orwella.
Większość mediów we Francji zauważyło, że podczas antyrasistowskich manifestacji w tym kraju, które choć zakazane z powodu stanu pogotowia sanitarnego, dopuszczone zostały przez władze, wobec czarnoskórych policjantów i funkcjonariuszy pochodzenia arabskiego rzucano rasistowskie obelgi, jak np. "sługusy kolonializmu".
Działaczka policyjnych związków zawodowych Linda Kebbab wystąpiła do sądu przeciw Bouhafsowi, który swoimi wpisami opluwał ją jako "dyspozycyjną Arabkę". Policjantka zarzuca też szefostwu policji tolerowanie wykroczeń przeciw prawu i funkcjonariuszom, wynikające z - jak uważa - "strachu przed manifestantami".