Na ten cel zarezerwowano w budżecie 1,5 mld koron (ok. 244 mln dolarów) do 2023 roku, a następnie po 300 mln koron (48 mln dolarów) rocznie. Oczekuje się, że "różnego rodzaju inicjatywy zostaną uruchomione w 2023 roku, natomiast ich pełna realizacja zajmie kilka lat". Porozumienie zostało podpisane przez będące w opozycji do mniejszościowego socjaldemokratycznego rządu partie liberalne oraz konserwatywne. W umowie wyszczególniono m.in., że Dania wyda 750 mln koron (122 mln dolarów) na budowę dwóch zaawansowanych technologicznie dronów do monitorowania powierzchni morza. Bezzałogowe statki mają mieć zdolność przebywania w powietrzu do 40 godzin bez konieczności lądowania.
Przywrócenie radarów z czasów Zimnej Wojny
Ponieważ - jak zaznaczono w dokumencie, na który powołuje się TV 2 - drony nie są w stanie monitorować okrętów podwodnych ani myśliwców, jednocześnie przywrócona zostanie stacja radarowa na Wyspach Owczych. Obiekt powstał w okresie zimnej wojny i działał do 2007 roku, kiedy radary wycofano z eksploatacji z powodu spadku politycznego znaczenia regionu.
Konflikt w Arktyce groźniejszy niż terroryzm
Jak przypomina TV 2, w ostatnich latach USA wyrażały zaniepokojenie wzrostem zainteresowania Arktyką ze strony Rosji oraz Chin. W 2016 roku Pentagon obecność Rosji w regionie ocenił jako "niepokojący sygnał". W 2019 rosyjską ekspansję na północ uznano za "możliwe zagrożenie" dla Stanów Zjednoczonych.
Według TV 2 zainteresowanie Danii Arktyką wzrosło po wypowiedzi byłego prezydenta USA Donalda Trumpa, który w 2019 roku wyraził chęć kupna od duńskiego rządu Grenlandii. Propozycja ta została odrzucona. W raporcie z 2019 roku Duńska Wojskowa Służba Wywiadowcza (FE) oceniła, że dla Danii większe ryzyko stanowi konflikt mocarstw w Arktyce niż terroryzm, a punktem zapalnym może być Grenlandia.