Jak wynika z wcześniejszych doniesień "Washington Post" administracja prezydenta Joe Bidena miała nałożyć sankcje na sześć rosyjskich firm, które wspierają hakerskie operacje rosyjskich służb szpiegowskich. Według gazety sankcje miały też objąć wydalenie dziesięciu oficerów wywiadu, pracujących pod przykryciem dyplomatycznym w Stanach Zjednoczonych.

Reklama

"Administracja Bidena jasno dała do zrozumienia, że Stany Zjednoczone chcą stabilnych i przewidywalnych relacji z Rosją. Nie uważamy, że musimy kontynuować negatywną trajektorię" - czytamy w komunikacie Białego Domu. Jednocześnie amerykańska administracja "publicznie i nieoficjalnie stawia sprawę jasno - będziemy bronić naszych interesów narodowych i obciążać kosztami za działania rządu rosyjskiego, które mają nam zaszkodzić" - głosi komunikat.

Wśród "działań destabilizujących" wymieniono m.in. ingerencje w amerykański proces wyborczy, cyberataki na Stany Zjednoczone oraz ich sojuszników, międzynarodową korupcję, represjonowanie dziennikarzy i naruszanie integralności terytorialnej innych państw.

Biden zaproponował szczyt USA-Rosja

We wtorek prezydent Joe Biden odbył rozmowę telefoniczną z rosyjskim prezydentem Wladimirem Putinem. Jak informował Biały Dom, Biden zaproponował organizację dwustronnego szczytu poza granicami USA i Rosji.

Szczyt miałby się odbyć w "najbliższych miesiącach", nie informowano jednak, jakie państwo trzecie mogłoby być gospodarzem szczytu. między przedstawicielami władz USA i Rosji. W rozmowie z Putinem Biden podkreślił wsparcie Waszyngtonu dla "suwerenności i terytorialnej integralności Ukrainy". Wyraził również zaniepokojenie zwiększeniem przez Rosję liczby oddziałów na "okupowanym Krymie oraz granicach Ukrainy" i wezwał Kreml do "zmniejszenia napięć".