W całej Europie Zachodniej są zbierani i członkowie IS (Państwa Islamskiego) i ci, którzy siedzieli tam w aresztach, w celu destabilizacji sytuacji na Białorusi – oświadczył Karpiankou, który jest też dowódcą białoruskich wojsk wewnętrznych. Według niego stoją za tym "służby specjalne". - I oni, niby zawracając nielegalnych migrantów, przerzucają nam tutaj terrorystów i ekstremistów – przytacza wypowiedź Karpiankoua agencja Interfax-Zapad.
Wskazał on również, że białoruskim pogranicznikom pomagają wojska wewnętrzne, "żeby nie dopuścić do prowokacji, których mogą się dopuścić, powiedzmy, służby zachodnie z naszego terytorium wobec Litwy, Łotwy, Polski". Jego zdaniem mogłoby bowiem dojść do "wielopiętrowych kombinacji".
Karpiankou powiedział jednak, że "Bóg jest z Białorusinami", a białoruscy funkcjonariusze "dzielą się z migrantami swoim jedzeniem i przynoszą im drewno na opał".
Od wiosny liczba nielegalnych migrantów, którzy trafiają do państw UE z terytorium Białorusi gwałtownie wzrosła. Według UE jest to efekt celowych działań białoruskich władz, które ułatwiają migrantom z Iraku i innych krajów przyjazd na Białoruś, a następnie przechodzenie przez granicę w miejscach, gdzie jest to niedozwolone. Tylko w sierpniu granicę z Polską próbowało nielegalnie przekroczyć blisko 2 tys. osób.
Z Mińska na granicę taksówką lub mikrobusem
Władze Białorusi odrzucają oskarżenia, a w mediach państwowych konsekwentnie budowana jest narracja, według której to państwa sąsiednie, Polska, Litwa i Łotwa, działają niezgodnie z prawem, łamiąc prawa migrantów.
Nielegalnych migrantów można tymczasem zobaczyć na ulicach białoruskich miast. W piątek wieczorem w Mińsku kilkuosobowe grupy, głównie mężczyzn, gromadziły się m.in. w centrum miasta, skąd potem zabierano te osoby taksówkami lub mikrobusami.