Sarkozy został we wtorek wezwany nakazem do paryskiego sądu w celu złożenie zeznań w tzw. aferze sondażowej, w której Pałac Elizejski za czasów jego prezydentury 10 lat temu miał zamawiać sondaże przedwyborcze bez przetargów u swoich dwóch krewnych: Pierre'a Giacomettiego i Patricka Buissona.

Reklama

Wniosek o przesłuchanie b. prezydenta złożyło stowarzyszenia Anticor. Sarkozy kilkakrotnie odmawiał stawienia się w sądzie z powodu immunitetu. Jak przypominają media, w podobnych okolicznościach jego poprzednik, Jacques Chirac podał ten sam argument za odmową składania zeznań w dwóch sprawach.

Sąd uważa jednak, że zeznania byłego prezydenta są „konieczne dla ujawnienia prawdy” i utrzymuje, że jego immunitet „nie wyklucza przesłuchania w charakterze świadka”.

O zeznania Sarkozy’ego trwa spór konstytucjonalistów. Na łamach dziennika „Le Monde” prof. Olivier Beaud i prawnik Daniel Sgez Lariviere zauważyli, że, „immunitet prezydenta przewidziany w art. 67 ust. 1 (konstytucji - red.) nie jest osobisty, lecz funkcjonalny i obowiązuje po wygaśnięciu jego mandatu”. Obaj prawnicy uważają, że sędzia tutaj zlekceważył konstytucję, a spór o przesłuchanie byłego prezydenta w charakterze świadka mógł być rozstrzygnięty jedynie przez Radę Konstytucyjną.

Oświadczenie Sarkozy'ego

Przed udzieleniem odpowiedzi na pytania sędziego Sarkozy poprosił o głos w celu wygłoszenia wstępnego oświadczenia. Następnie donośnym głosem poinformował sąd, że w imię prezydenckiego immunitetu ocenił, że „naruszeniem ducha i litery konstytucji” byłoby odpowiadanie na pytania sędziego. Czy uważa pan za normalne, że prezydent musiałby wyjaśniać skład swojego gabinetu przed sądem? – pytał Sarkozy nie kryjąc irytacji.

Rozprawa będzie kontynuowana w środę po południu.