Powiedział, że "terroryści” nadal niszczą mienie, używają broni i szykują się do kolejnych przestępstw, w związku z czym walkę z nimi trzeba doprowadzić do końca. Kto się nie podda, zostanie zlikwidowany - oznajmił. Zastrzegł, że władze Kazachstanu nie będą prowadzić negocjacji z "terrorystami”. Za granicą słychać apele o negocjacje w celu pokojowego rozwiązania problemów. Co za bzdura. Jak można rozmawiać z przestępcami i mordercami? Mamy do czynienia z uzbrojonymi i przygotowanymi bandytami - ocenił.
Zapewnił, że wszystkie postulaty wyrażone w formie pokojowej zostały przez władze wysłuchane i w wyniku dialogu osiągnięto kompromis, podjęto decyzje dotyczące ostrych problemów społeczno-gospodarczych. Oskarżył przy tym tak zwane niezależne media i zagranicznych działaczy, dalekich od rdzennych interesów naszego wielokulturowego narodu, o przyczynienie się do tragedii w jego kraju.
Protesty trwają od niedzieli
W niedzielę wybuchły w Kazachstanie gwałtowne protesty, które były początkowo skierowane przeciwko wzrostowi cen paliw, a potem przybrały charakter polityczny. Podczas demonstracji wykrzykiwano hasła przeciwko poprzedniemu prezydentowi, 81-letniemu Nursułtanowi Nazarbajewowi, od którego według protestujących Tokajew przejął obowiązki szefa państwa tylko formalnie.