- To do mnie należało zablokowanie gry, aby zapobiec eskalacji i otworzyć nowe perspektywy - ocenił Macron w drodze do Kijowa. - Ten cel jest dla mnie spełniony. Francja ugruntowała wiarygodność - zapewnił prezydent Francji.

Reklama

Macron w rozmowie z dziennikarzami towarzyszącymi mu w drodze do Kijowa odniósł się do "elastyczności" Putina w kwestii Ukrainy. - Ani przez sekundę nie myślałem, że wykona wczoraj jakieś gesty - dodał prezydent Francji.

Przywódcy Rosji i Francji w poniedziałek rozmawiali w Moskwie przez około pięć godzin, m.in. na temat sytuacji na Ukrainie.

Macron przybył we wtorek przed południem Kijowa na spotkanie z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. Po południu oczekiwany jest w Berlinie na spotkaniu w formule Trójkąta Weimarskiego z prezydentem Andrzejem Dudą oraz kanclerzem Olafem Scholzem.

Reklama

Pieskow: Ustaleń nie było, bo to po prostu niemożliwe

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zaprzeczył tymczasem doniesieniom, że prezydent Rosji Władimir Putin porozumiał się ze swym francuskim odpowiednikiem Emmanuelem Macronem w sprawie obniżenia napięć militarnych wokół Ukrainy. Na codziennym briefingu dla prasy Pieskow powiedział, że te informacje "nie są słuszne". - Moskwa i Paryż nie mogły zawrzeć żadnych ustaleń, to po prostu niemożliwe. Francja jest zarówno członkiem UE, jak i NATO, gdzie przywództwo należy nie do Francji, a do innego kraju - powiedział rzecznik Kremla.

"FT" podał, że Macron porozumiał się z Putinem, iż Moskwa nie będzie podejmować żadnych nowych "inicjatyw militarnych", a także, że zgodziła się na wycofanie z Białorusi 30 tys. swoich żołnierzy po zakończonych tam wspólnych ćwiczeniach.

Jednak rzecznik Putina zaprzeczył, by Putin zgodził się na zaniechanie dalszych manewrów Rosji w pobliżu granic ukraińskich. - Takich oświadczeń nie słyszałem - powiedział Pieskow. Zapewnił też, że Rosja nie miała wcale zamiaru pozostawiać po ćwiczeniach na Białorusi swoich oddziałów, które powrócą do jednostek. - Nikt nigdy nie mówił, że wojska rosyjskie pozostaną na terytorium Białorusi - przekonywał rzecznik Kremla.